Wszyscy jesteśmy szczęściarzami…
Jesteśmy szczęściarzami i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli teraz czytasz te słowa, jeśli chociaż czasem sięgasz po Pismo św., to znaczy że Bóg i Jego Słowo nie są Ci obce. A to znaczy – mówiąc słowami dzisiejszej Ewangelii (Mt 11, 25-27) – że Jezus zechciał objawić Ci prawdę o Ojcu. Zatrzymaj się… Nie czytaj dalej…
Wróć do tego ostatniego zdania z dzisiejszej Ewangelii i pomyśl o tym, co czytasz: ,,Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.” Jezus Chrystus zechciał objawić nam prawdę o tym, kim jest Bóg. Niesamowite, prawda? Dzięki Jezusowi poznajemy Ojca. Jezus nam Go objawia.
Więcej, dzięki Jezusowi nie tylko poznajemy Ojca, ale też dowiadujemy się tego, jaka powinna być nasza relacja ze Stwórcą. Jezus uczy nas tego, co to znaczy być dzieckiem Boga. I wcale nie chodzi tu o jakieś katechizmowe formułki wyjaśniające mniej lub bardziej zagadnienie bycia chrześcijaninem. Tu nie chodzi o katechizm. Tu chodzi o coś więcej – o moją osobistą, żywą relację z Bogiem.
Kiedy dziś Jezus modli się i mówi: ,,Wysławiam Cię, Ojcze”, to czyni tak dlatego, byśmy i my w tej osobistej relacji z Ojcem nauczyli się modlitwy uwielbienia. Modlitwy trudnej i chyba nieco dzisiaj zapomnianej. Choć z drugiej strony chyba coraz bardziej obecnej dzięki różnego rodzaju grupom charyzmatycznym. Wysławiam Cię, Ojcze… Takie słowa potrafi wypowiedzieć tylko ten, kto ma w sercu doświadczenie ojcowskiej miłości. Tylko w takim sercu rodzi się prawdziwa dziecięca wdzięczność. Niech słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii będą zachętą do ożywienia w nas ducha wdzięczności.