Wygasanie – zmierzch mojego Kościoła…

Jedno trzeba Terlikowskiemu oddać – jest bardzo płodnym pisarzem. Wikipedia podaje, że jest autorem lub współautorem aż pięćdziesięciu pięciu książek. Wiele z nich – np. Operacja ,,Chusta” – przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. Właśnie odstawiłem na półkę najświeższą książkę – Wygasanie – zmierzch mojego Kościoła.

No cóż… Jak to zwykle bywa, znalazłem tam treści, z którymi trudno mi się zgodzić. Np. zdanie: ,,Świat ucieka do przodu, Kościół odgradza się od niego coraz większym murem.”

Nie zupełnie się z tym zgadzam, bo widzę – także na własnym podwórku – jak wiele wysiłku księża i świeccy (a zatem Kościół) wkładają w to, by być jak najbliżej ludzi. Takie ogólniki jak przywołane wyżej zdanie – ,,Kościół odgradza się od świata” – zawsze biją mnie po uszach. Właśnie dlatego, że są ogólnikami.

Po lekturze Wygasania trudno nie odnieść wrażenia, że Autor ma w sobie coś z rewolucjonisty. Pisze np.: ,,Kapłaństwo jest służbą, a nie władzą: podlega historycznym zmianom, a seminarium (jako model formatowania i formowania) może – a moim zdaniem powinno – zostać skasowane. Celibat, choć związany z łacińskim pojmowaniem kapłaństwa, także nie jest koniecznym warunkiem jego przetrwania, co świetnie pokazują katolickie Kościoły wschodnie, które zachowują pełnię kapłaństwa, ale nie zachowują bezżenności księży. Nie jest także niezbędne do zbawienia wybieranie proboszcza przez biskupa (a nie na przykład przez radę parafialną) ani tym bardziej fakt, że biskupów dobierają nam watykańscy urzędnicy, a nie miejscowa kapituła (jak już było) czy jakaś forma rady synodalnej, w której uczestniczyć mogliby także świeccy.”

I znów można dyskutować. Zgadzam się z Autorem, że w Kościele wiele rzeczy nie idzie w dobrą stronę. Powinniśmy uczyć się na błędach, wyciągać wnioski, przewidywać konsekwencje na przyszłość. Wiele spraw wymaga zmiany myślenia (a więc nawrócenia) i wprowadzania systemowych rozwiązań. Z tym się zgadzam. Ale czy chciałbym żyć i funkcjonować w Kościele, jaki na stronach wspomnianej książki proponuje nam jej Autor? Zdecydowanie nie. Dlaczego?

Bo mam wrażenie, że jest to patrzenie jednostronne. A medal ma przecież dwie strony. Weźmy np. kwestię celibatu. To prawda, że – jak czytamy w jednym z rozdziałów wspomnianej książki – Kościoły wschodnie nie zachowują bezżenności księży, ale prawda jest też taka, że małżeństwa prawosławnych księży także przeżywają kryzysy i zwyczajnie się rozpadają. A zatem – dla niektórych – stają się powodem zgorszenia. Taki ksiądz niejednokrotnie traci autorytet. O tym się nie mówi. Za to postuluje się zniesienie celibatu tak, jakby to miało rozwiązać wszelkie problemy.

I to jest właśnie przykład tej drugiej strony medalu, o której w Wygasaniu nie przeczytamy.

One thought on “Wygasanie – zmierzch mojego Kościoła…

  • 1 lipca 2023 o 5:29 pm
    Permalink

    Nawiązując jeszcze do małżeństw zawieranych przez księży – jak wtedy rozdzielić służbę Bogu i ludziom od własnej rodziny? Zawsze któraś ze stron na tym ucierpi. Albo rodzina dla której kapłan może nie mieć wystarczająco dużo czasu, albo kościół i wierni. Nie ukrywajmy też, że choćby spowiedź nie jest bez wpływu na psychikę i życie księdza. Zakładam że po dwóch godzinach spędzonych w konfesjonale może nie być tak łatwo wrócić do rodziny i spędzać z nimi czas jakby nigdy nic (a przecież wygadać się też nie za bardzo można bo tajemnica spowiedzi).
    Druga sprawa to że każdy wyjazd, rodzinne wakacje, nowy samochód, mieszkanie, cokolwiek materialnego – zaraz byłoby gadanie, że „kupili za pieniądze z kościoła”.
    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.