Z potrzeby serca…
Tak jak każdy, ksiądz też czasem musi iść do sklepu. Zakupy same się nie zrobią, więc – chcąc nie chcąc – w planie tygodnia czas na takie wyjście musi się znaleźć. Dziś właśnie trochę takiego czasu znalazłem. Sklepy wybieram różne: czasem idę do pobliskiego hipermarketu (większy wybór i większa anonimowość), a czasem kuszę się na jakiś nasz osiedlowy sklepik. A wtedy – oczywiście – anonimowość jest dużo mniejsza i zaraz wielu wokół wie, że proboszcz był na zakupach. Dziś – nie bacząc na to, co ludzie powiedzą – poszedłem do takiego osiedlowego.
Początek był taki jak wszędzie. Wszedłem, wziąłem koszyk, powiedziałem ,,dzień dobry” i ruszyłem między regały. Znalezienie potrzebnych rzeczy poszło mi dość sprawnie i już po chwili stałem w kolejce do kasy. A tam…
Aż mnie zamurowało. Za ladą stał młody chłopak ubrany w luźną bluzę, na której z przodu i z tyłu nadrukowany był ogromnej wielkości… wizerunek Matki Bożej Niepokalanej. Nie jakaś tam mała przypinka typu a’la wałęsa. Ogromny wizerunek Niepokalanej. Przepiękny zresztą… Wyglądał trochę jak ci od Natanka w płaszczach z Chrystusem Królem. Ale to było coś innego: piękna luźna bluza z Matką Bożą. Naprawdę mnie zamurowało…
Przyszła w końcu moja kolej. Kiedy nabijał moje zakupy na kasę zauważyłem, że na palcu ma różaniec. Mój zresztą też zauważył, gdy dawałem mu drobne. Wtedy odważyłem się zadać mu pytanie:
– Powiedz, skąd pomysł na taką właśnie bluzę?
– Z potrzeby serca, proszę pana – odpowiedział ośmielony pewnie tym moim różańcem na palcu.
– Szacun wielki, tak trzymać.
– Wzajemnie, proszę pana.
foto za www/spidersweb.pl
Piękna sprawa. Ja księdza również widziałam w którąś sobotę przemierzającego krakowskie ulice z różańcem w ręku. Piękny widok, chociaż rzadki niestety w dzisiejszych czasach
To musiał być Wojownik Maryi albo przynajmniej miłośnik tej wspólnoty 🙂