Jezus, za którym idę…
Ewangelia wg św. Łukasza 9,43b-45
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi». Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.
Gdy ludzie pełni uznania podziwiają czyny Jezusa, On zapowiada swoje wydanie w ręce ludzi. Spotykają się dziś w tym krótkim fragmencie Ewangelii dwie rzeczywistości: uwielbienie i poniżenie, gloria i pogarda.
Takie zresztą – przeplatane – było całe życie Jezusa.
Gdy czytam teksty, które przypominają mi o tym, zadaję sobie pytanie o to, za którym Jezusem idę w moim życiu. Za którym Jezusem idę w moim powołaniu? Za Jezusem z Niedzieli Palmowej czy za Jezusem z Wielkiego Piątku? Który Jezus jest mi bliższy?
Takie pytania stawiam sobie dziś, niemal osiem lat po przyjęciu święceń kapłańskich. Myślę jednak, że takie same pytania powinien sobie stawiać każdy, kto chce nazywać się uczniem Jezusa.
Łatwo jest być uczniem Mistrza, który jest chwalony, podziwiany. O wiele trudniej przyznać się do Niego, kiedy jest wytykany palcami, szykanowany, opluwany.
Zdaje się, że weszliśmy w czasy, w których Jezus coraz częściej będzie odrzucany. Czy w sytuacjach odrzucenia i pogardy będę potrafił przyznawać się do Niego?