Za tych, których dziś spotkałem…
Wiecie, po czym poznaję, że czas biegnie naprawdę bardzo szybko? Po zaległościach, które robią mi się na tym blogu, gdy z jakiegoś powodu nie piszę tu na bieżąco. A robią się naprawdę bardzo szybko. W tych dniach i w tych najbliższych tygodniach powód jest oczywisty – przed południem szkoła, po południu kolęda. Jak człowiek wraca do domu przed 22.oo to naprawdę nie ma już ochoty na pisanie. Co najwyżej myśli o położeniu głowy na poduszce, choć sen z powiek i tak spędza mi zwykle świadomość, że przed snem czeka mnie jeszcze ostatnia porcja brewiarza.
Kiedyś pewien ksiądz, z którym chodziłem jako starszy ministrant po kolędzie w mojej rodzinnej parafii powiedział mi: Wiesz, na czas kolędy brewiarz powinien byś zawieszany. Nie do końca wiedziałem jeszcze ani co to brewiarz, ani tym bardziej jak miałoby wyglądać to zawieszenie. Dziś, kiedy sam muszę pięć razy dziennie sięgnąć po te natchnione teksty lepiej rozumiem słowa tamtego księdza. Ale z drugiej strony…
Jak już tak człowiek na tych kolędach posłucha o tych wszystkich ludzkich biedach to otwierając brewiarz zawsze może powiedzieć: ,,Panie Boże, dzisiaj te wszystkie pacierze ofiaruję Ci za tych, których dziś spotkałem.” I taka intencja zwykle ożywia modlitwę, bo człowiek ma przed oczyma tych, którym modlitwę obiecał albo którzy sami o modlitwę prosili.
Tyle na dziś… Kończę, bo jak się pewnie domyślacie mam jeszcze do odmówienia kawałek brewiarza 🙂
Nie lubię słowa ,,odmówić”. Wolę więc napisać: ,,Kończę, bo chcę się jeszcze pomodlić brewiarzem.”
No, od razu lepiej 🙂
Śpijcie dobrze, pozdrawiam.