Zanim potępisz człowieka za jego inność, zdefiniuj najpierw czym jest normalność…
O ja niemądry… Uwierzycie, że ja jeszcze do wczoraj cały czas myślałem, że Eurowizję wygrała kobieta, która tak dla przysłowiowych jaj namalowała sobie na twarzy męską brodę? Hm, cóż za ignorancja. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że Eurowizji nie oglądałem i ani trochę nie żałuję. Widziałem gdzieś tylko migawkę w necie, ale w życiu mi nie przyszło na myśl to, że ta broda nie jest namalowana. O ja naiwny…
Nie znam tej ,,Kiełbasy”, dlatego nie będę się na jej temat wypowiadał. Powiem tylko, że ta osoba – on? ona? ono? – trochę mnie zaskoczyła. No cóż… chyba trzeba być na przyszłość bardziej przygotowanym na takie fajerwerki.
Dziś słów kilka o czymś w tym właśnie klimacie. W minioną sobotę wybrałem się do Łagiewnik. Lubię to miejsce. Nieprzerwanie od lat bardziej lubię małą kaplicę św. Faustyny, niż ten potężny nowy moloch (okazuje się, że to słowo nie zawsze ma pejoratywne konotacje) zwany Centrum Jana Pawła II. Niestety, w tę sobotę nie dało się w Łagiewnikach spokojnie pomodlić. Wszędzie Słowacy. Przeżywali u nas kolejną pielgrzymkę słuchaczy Radia Lumen. Chcąc nie chcąc, wróciłem więc do domu szybciej, niż sobie zaplanowałem.
W tramwaju czytałem książkę. Nagle minął nas cały kordon policyjnych radiowozów. Dziesięć, może dwanaście. Wszystkie z włączonym na dachach kogutami. – Gdzie oni tak pędzą? – rzuciła nie wiadomo do kogo starsza pani.
– Może jakiś napad na bank – pół żartem, pół serio odpowiedział siedzący obok młody chłopak.
Policjanci wyraźnie gdzieś się spieszyli. Nie tylko zresztą oni. Nad Wawelem widać było z daleka kołujący w powietrzu helikopter. Coś się tam działo, tylko co?
Zupełnie wcześniej tego nie planując, wysiadłem na Stolarskiej, by wejść jeszcze na chwilę do dominikanów. Wychodząc z kościoła zobaczyłem… prawdziwy cyrk. Hm, cyrk to mało powiedziane. Po ulicy chodzili jacyś pijani Anglicy, niemal rozebrani do naga i coś wyśpiewywali w sobie tylko zrozumiałym (albo i nie) pijackim żargonie. Przy kościele, po obu stronach ulicy, cały szwadron policyjnych radiowozów, sięgający od dominikanów aż do Szpitalnej. I jakieś głośne krzyki, jakby przez megafon… Jeszcze tylko jeden zakręt i byłem już przed kościołem mariackim. Kolorowe baloniki i długa kolorowa ,,flaga” nie pozostawiały złudzeń – kolejna krakowska Parada Równości. Na czele znana z telewizji krzykaczka, która jeszcze póki co (daj Boże, już niedługo) reprezentuje Polskę w Brukseli. Stałem i patrzyłem. Gdzieś w tłumie rzuciła mi się w oczy niewielka tabliczka ze słowami papieża: ,,Kimże ja jestem, by osądzać bliźniego? Franciszek.”
– Żeby oni inne słowa papieża tak brali sobie do serca, jak to jedno i to jeszcze zupełnie wyrwane z kontekstu” – pomyślałem.
Manifa przebiegała pokojowo. Zresztą policjantów było pewnie ze dwa razy więcej niż paradowców. Patrzyłem na tych ludzi. Głośni, wykrzykujący jakieś hasła, niektórzy wręcz niegrzeczni i agresywni.
,,Szanuję tych ludzi – usłyszałem rozmowę dwóch stojących obok mnie starszych panów – ale nie mogę zrozumieć, dlaczego oni są tak bardzo nachalni. Dlaczego robią nam wodę z mózgu i próbują nam wmówić, że taki styl życia jest normalnością? Szanuje ich, a z takimi paradami nie mogę się zgodzić.”
No i bingo… Staruszek zwerbalizował to, co i ja gdzieś w głębi serca czuję. Znam – i to nie tylko z konfesjonału czy z Pogotowia Duchowego – ludzi, którzy określają się jako homoseksualiści. Tyle, że moi znajomi nie chodzą na parady i nie traktują swoich skłonności jako powodu do dumy. Przeciwnie, niektórzy z nich traktują to jako swój krzyż. Krzyż, który – jak chciał Jezus – co dnia podejmują, zapierając się samych siebie. I oby tak dalej…
Takich jak conchita u mnie w pracy akurat jest paru. No i prowokują, chcąc za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Nas „normalnych” traktują jak idiotów. W środowisku krakowskim to niestety dość spora grupa. Odnoszę nawet wrażenie, że to stało się modne. W dzisiejszych czasach bierze górę prowokacja. Tym jest lepsza im głupsza. Niestety. Z tym nie da się walczyć, to trzeba brutalnie mówiąc olać:)