23 minuty w piekle…

W niedzielę 22 listopada 1998 roku razem z moją żoną Annette spędziliśmy miły wieczór w domu jednego z naszych bliskich przyjaciół. Był to zwyczajny wieczór, nie różniący się niczym od innych, które tu spędzaliśmy. Wróciliśmy do domu około 11 wieczorem i położyliśmy się do łóżka tuż przed północą, zupełnie nieświadomi faktu, że oto moje życie miało się na zawsze odmienić przez wydarzenie, które nadal trudno mi zrozumieć i wyjaśnić.

O jakim wydarzeniu pisze Bill Wiese?

Tytuł książki mówi sam za siebie: ,,23 minuty w piekle.” Książka ta wprawdzie nie ma Nihil obstat ani Imprimatur czyli zgody władzy kościelnej na drukowanie, ale opisane przez autora sceny są tak przerażające, że czytając kolejne wersety mimochodem przypominają się biblijne opisy piekła.

Lektura tej książki zajęła mi zaledwie trzy godziny. Czyta się ją z zapartym tchem i każda kolejna strona sprawia, że w czytelniku rodzi się coraz większe obrzydzenie do grzechu. I właśnie o to w lekturze tej książki chodzi: o spotęgowanie w sobie wstrętu do grzechu i zbliżenie się całym sercem do Jezusa.

Bardzo polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.