Milczenie owiec? Chyba nie tym razem…


Od środy dość uważnie słucham tego, co papież Franciszek mówi. Trochę po to, by lepiej go poznać. A trochę też po to, by zobaczyć, na ile papież będzie kontynuatorem różnych inicjatyw swoich poprzedników, a na ile będzie chciał coś zmieniać.

Przyznać trzeba, że papież mówi niezwykle mądre rzeczy. To, na co zwróciłem uwagę, to fakt, że już kilkakrotnie w jego przemówieniach pojawiło się słowo: diabeł.

Osobiście czasem mam wrażenie, że o szatanie mówi się w Kościele za mało. Dobrze, że Franciszek nie boi się tego, by ukazywać światu szatana jako bardzo realne zagrożenie.

Diabeł działa. Tutaj nie mam najmniejszej wątpliwości. Widać to zresztą gołym okiem. Dwa dni po wyborze nowego papieża, demon chce zohydzić światu ten wybór. Chce podważyć autorytet nowego papieża w naszych oczach, byśmy poczuli się oszukani, opuszczeni i pozostawieni sami sobie.

Opluć można każdego. Wyciągnąć coś, co nie koniecznie było kiedyś faktem. Każdego można oczernić, przedstawić jako kogoś, kto szkodzi Kościołowi. Tak wielu oczerniało Benedykta (książka Atak na Ratzingera dobrze to pokazuje – polecam!). Kilka dni temu jacyś ,,uczeni” opluwali w mediach Matkę Teresę z Kalkuty. Po prawie 16 latach od jej śmierci jacyś ,,naukowcy” (tytuł profesora w tej kwestii o niczym nie przesądza, więc piszę to w cudzysłowie) wykryli ponoć, że Zgromadzenie Matki Teresy miało wiele tajemniczych kont w bankach, a ona sama – owszem – nie szczędziła biednym modlitwy, ale z pieniędzmi  było już zupełnie inaczej. Tych ponoć żałowała nawet na najpotrzebniejsze rzeczy.

Gdybym kilka lat temu nie zafascynował się osobą Matki Teresy, gdybym nie przeczytał kilku książek o jej posłudze, gdybym nie natrafił na świadectwa osób, które ją znały, zapewne choć trochę uwierzyłbym w te dyrdymały. Pisząc te słowa, oczywiście, wcale nie wykluczam, że jakieś konta były. Podejmowano przecież wielkie inwestycje i nawet nieroztropne byłoby to, gdyby Zgromadzenie nie troszczyło się o jakieś zabezpieczenie finansowe. Tak czy inaczej stawianie teraz w złym świetle kogoś, kto całe życie poświęcił potrzebującym, jest przejawem jakiegoś głębokiego prymitywizmu i chęcią szukania sensacji, a co za tym idzie, chęcią szkodzenia.

Dziś dzieje się dokładnie to samo. Tyle tylko, że na celowniku nie jest już Matka Teresa, ale Ojciec Franciszek. Im większy atak i im bardziej wymyślne próby zohydzenia osoby nowego papieża, tym bardziej widać, jak Ewangelia dzieje się na naszych oczach. Papież Franciszek posłany jak owca między wilki. Owca, która jednak milczeć na pewno nie będzie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.