Prywatnych aniołów mam…

Nowy adres zamieszkania wiąże się z tym, że z pewnymi osobami i miejscami dotychczas dobrze znanymi trzeba się pożegnać. Właśnie dziś oficjalnie rozstałem się z ,,moimi” babciami i dziadkami z Domu Pomocy Społecznej. Miejsce o tyle dla mnie ważne, że w każdą sobotę – od ponad dwóch lat ze wszystkimi, a z większością nawet od czterech – spotykaliśmy się razem przy ołtarzu i przy stole. Dziś po raz pierwszy przy ołtarzu w oratorium stanął ktoś inny, a przy stole usiadłem dziś po raz ostatni jako duszpasterz i kapelan tego miejsca. Jeśli kiedykolwiek tam jeszcze pójdę, pójdę już tylko jako gość.

Te cztery lata spędzone na oddziale dla dzieci i dwa lata na oddziale dla dorosłych to dla mnie ważny czas, choć ktoś mógłby zapytać o to, jak w pracy z osobami starszymi i chorymi odnaleźć pijarski charyzmat. Ja chyba go odnalazłem. Z bliska obserwowałem przecież to, jak ludzie starsi na powrót stają się jak małe dzieci. Coraz mniej samodzielni, coraz bardziej zdani na pomoc innych.

To był dobry czas. Z sentymentem będę wspominał godziny tam spędzone. A najbardziej cieszę się z tego, że będąc tam, mogłem z bliska towarzyszyć niektórym w ich odchodzeniu. Cieszę się, że każda z ośmiu osób, które przez ten czas odeszły, została dzięki mojej kapłańskiej posłudze wcześniej zaopatrzona w święte sakramenty. Każdej z tych osób dałem przepustkę do nieba i mocno wierzę, że gdzieś tam mam teraz kilku swoich prywatnych aniołów. Mocno w to wierzę.

Ojca Dawida i diakona Darka, którzy dziś przejęli duchową pieczę nad tym miejscem i wszystkich Mieszkańców i Pracowników tego Domu powierzam Waszej modlitewnej pamięci.

222111

One thought on “Prywatnych aniołów mam…

  • 5 września 2016 o 12:36 pm
    Permalink

    Szczęść Boże,
    No muszę coś do ojca napisać, więc piszę:) Nie podziękowałam ojcu osobiście bo jakoś tak wyszło… a przecież przygotował ojciec moje dwie córeczki do Pierwszej Komunii Św., uczył je religii… Mile wspominamy ten czas. I pewnie ojca nie zaskoczę stwierdzeniem, że dzieci ojca lubią, że znakomicie potrafi ojciec do nich dotrzeć. Teraz witamy nowych. Ojciec Dawid przejmuje pałeczkę i musimy się na nowo przyzwyczaić, poznać. Nikogo nie będę oceniać, bo każdy jest inny. Życzyłabym tylko dzieciom i sobie żeby był podobny:) wesoły kiedy trzeba i poważny kiedy trzeba, miał cierpliwość i wytrwałość i po prostu lubił ludzi:) A ojcu życzę wiary, zdrowia, szczęścia i wbrew wszystkiemu – bycia sobą!

    Odpowiedz

Skomentuj Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.