Uczyń serca nasze…
Dziś przypada liturgiczne wspomnienie francuskiej mistyczki i świętej zakonnicy Małgorzaty Marii Alacoque.
Słyszałem o niej już przed swoją Pierwszą Komunią św., a więc wiele lat temu. Jej nazwisko padało wtedy w kontekście pierwszych piątków miesiąca. Nie znałem jednak – aż do niedawna – historii jej życia. Tak naprawdę nic o niej nie wiedziałem. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy to wpadł mi w ręce jej Pamiętnik duchowy.
Od razu trzeba powiedzieć, że Małgorzata to jednak trochę dziwna kobieta była. Taka dziwaczka… Chodziła np. do własnej przełożonej i do innych sióstr z prośbą, żeby się z niej publicznie naśmiewały. Żeby ją poniżały. Dziwne, prawda? I jakie niedzisiejsze…
Chciała doświadczać takiego poniżenia, jakiego doświadczał sam Jezus. Różnie jej to wychodził, jednak łatka dziwaczki przylgnęła do niej na dobre.
Była dziwna i żyła w dziwnych czasach. Kościół uczył wtedy też dziwnych rzeczy. Obowiązywała wtedy m.in. katechizmowa zasada, że jeżeli ktoś nie spał w nocy, to nie mógł następnego dnia przyjmować Komunii św. Dlaczego? Wierzono, że w czasie snu układ trawienny pracuje lepiej i trawi to, co człowiek zjadł poprzedniego dnia. Jeśli ktoś nie spał, to znaczy, że nie trawił. A jeśli nie trawił, to znaczy, że nie zachował wielogodzinnego postu eucharystycznego.
Trzeba powiedzieć, że dziwne to były czasy – ten wiek XVII. Dziś z takich mądrości możemy się co najwyżej pośmiać. Faktem jest jednak, że Małgorzata Maria Alacoque doczekała się kanonizacji. I dobrze, bo poza pewnymi dziwactwami przekazał światu coś niezwykle ważnego – prawdę o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.
Warto do tej prawdy wracać, warto modlić się często (nie tylko w pierwsze piątki miesiąca) litanią do Serca Pana Jezusa. Warto – nawet wiele razy dziennie – powtarzać te piękne słowa modlitwy: Jezu, uczyń serca nasze według Serca Twego.
A do lektury Pamiętnika duchowego św. Małgorzaty serdecznie zachęcam.