Dziękuję Mu za to szczególnie…
Okazuje się, że zawieszona w bocznym panelu zakładka MÓJ KALENDARZ przydaje się nie tylko tym, którzy w ciągu roku próbują się ze mną umawiać na kawy, rozmowy czy spowiedzi. W ostatnich dniach roku zakładka ta jest przydatna także mnie – wczoraj bowiem zacząłem przygotowywać roczne sprawozdanie dla naszej Kurii Prowincjalnej (każdy pijar musi przygotować takie sprawozdanie zwane relatio annua). Siedząc nad kończącym się rokiem nie muszę kartkować swoich notesów. Wystarczy, że kliknę na MÓJ KALENDARZ i już wszystko jest jasne.
Znów mam Panu Bogu za co dziękować. Wiele różnych – bliższych i dalszych – wyjazdów, wiele różnych – szkolnych, parafialnych, powołaniowych – rekolekcji, wiele różnych spotkań, kursów, szkoleń, zjazdów… Za każdym z takich wyjazdów i spotkań niezliczone zastępy różnych – znanych i nieznanych mi wcześniej – osób. I chyba te właśnie znajomości są dla mnie największą wartością i największym bogactwem kończącego się roku.
Wdzięczny Panu Bogu za każde kolejne przedsięwzięcie jestem świadomy, że wszystko w czym uczestniczę, dzieje się w moim życiu tylko dlatego, że wiele lat temu zdecydowałem się powiedzieć Panu Bogu TAK i że przed ośmioma laty przyjąłem święcenia kapłańskie. Nałożone na moją głowę ręce biskupa Zdzisława stały się dla mnie przepustką (biletem) do udziału w tym wszystkim, o czym dziś z wielką wdzięcznością czytam w zakładce MÓJ KALENDARZ. Nie mógłbym wpisać tam pewnie żadnej z akcji, gdybym nie był kapłanem. No bo czy nie będąc kapłanem brałbym udział w zjeździe ojców duchownych? Albo czy ktoś jakiegoś tam Piotrka zaprosiłby do poprowadzenia parafialnych rekolekcji?
Dla mnie więc ostatnie dni tego roku są przede wszystkim czasem dziękczynienia za moje powołanie – to zakonne i to kapłańskie. Każdego dnia dziękuję Bogu za to, kim jestem, ale w tych ostatnich dniach Starego Roku dziękuję Mu za to szczególnie.