Wieczne odpoczywanie…
W kontekście niedawnej śmierci ks. Leszka Niewiadomskiego, pierwszego w Polsce diecezjalnego pustelnika, w jednym z wpisów wspomniałem, że diecezja łowicka od dawna jest mi bliska. Tym bardziej łączę się z nią duchowo dzisiaj – w dniu śmierci ks. bpa Józefa Zawitkowskiego.
Miałem okazję spotykać się z nim wielokrotnie – zwłaszcza wtedy, kiedy w kilku parafiach łowickiej diecezji dane mi było prowadzić misje św. przed peregrynacją Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Na zakończenie misji do każdej z parafii przyjeżdżał jakiś biskup, by osobiście powitać Matkę Bożą. Tak się zdarzyło, że biskup Józef ,,obstawiał” wtedy większość parafii, w których głosiłem. Mieliśmy więc okazję do kilku krótszych i dłuższych rozmów.
Pamiętam, że wszędzie, gdzie się spotykaliśmy na peregrynacji, przywoził ze sobą nie tylko biskupie obrazki pamiątkowe, ale także numery różnych religijnych czasopism (nie zawsze aktualnych ). Najczęściej chyba przywoził ze sobą ,,Różaniec.” Za każdym razem, kiedy tylko mnie widział, wciskał mi jakiś numer tego pisma i zachęcał do czytania. Czasem – znając jego biskupią hojność w tym względzie – robiłem wszystko, by za bardzo nie rzucać mu się w oczy
.
Jeden raz mocno mnie zdziwił. Odprawialiśmy razem Mszę św. Kiedy wstaliśmy na Alleluja, biskup Józef podszedł do mnie i powiedział: ,,Ojcze misjonarzu, módl się za mnie teraz gorąco, żebym to nie ja mówił to kazanie, ale Duch Święty.” Mocno to zapamiętałem, bo nieczęsto zdarza się, żeby biskup prosił o modlitwę jakiegoś szeregowego księdza. I to przed własnym kazaniem.
Można by jeszcze kilka wspomnień przywołać, ale może wystarczy. Z jego strony zawsze doświadczałem wielkiej życzliwości i takiego go właśnie zapamiętam.
Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie…