Wieczne odpoczywanie…
W kontekście niedawnej śmierci ks. Leszka Niewiadomskiego, pierwszego w Polsce diecezjalnego pustelnika, w jednym z wpisów wspomniałem, że diecezja łowicka od dawna jest mi bliska. Tym bardziej łączę się z nią duchowo dzisiaj – w dniu śmierci ks. bpa Józefa Zawitkowskiego.
Miałem okazję spotykać się z nim wielokrotnie – zwłaszcza wtedy, kiedy w kilku parafiach łowickiej diecezji dane mi było prowadzić misje św. przed peregrynacją Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Na zakończenie misji do każdej z parafii przyjeżdżał jakiś biskup, by osobiście powitać Matkę Bożą. Tak się zdarzyło, że biskup Józef ,,obstawiał” wtedy większość parafii, w których głosiłem. Mieliśmy więc okazję do kilku krótszych i dłuższych rozmów.
Pamiętam, że wszędzie, gdzie się spotykaliśmy na peregrynacji, przywoził ze sobą nie tylko biskupie obrazki pamiątkowe, ale także numery różnych religijnych czasopism (nie zawsze aktualnych 😉 ). Najczęściej chyba przywoził ze sobą ,,Różaniec.” Za każdym razem, kiedy tylko mnie widział, wciskał mi jakiś numer tego pisma i zachęcał do czytania. Czasem – znając jego biskupią hojność w tym względzie – robiłem wszystko, by za bardzo nie rzucać mu się w oczy 😉 .
Jeden raz mocno mnie zdziwił. Odprawialiśmy razem Mszę św. Kiedy wstaliśmy na Alleluja, biskup Józef podszedł do mnie i powiedział: ,,Ojcze misjonarzu, módl się za mnie teraz gorąco, żebym to nie ja mówił to kazanie, ale Duch Święty.” Mocno to zapamiętałem, bo nieczęsto zdarza się, żeby biskup prosił o modlitwę jakiegoś szeregowego księdza. I to przed własnym kazaniem.
Można by jeszcze kilka wspomnień przywołać, ale może wystarczy. Z jego strony zawsze doświadczałem wielkiej życzliwości i takiego go właśnie zapamiętam.
Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie…