A u ojca jak to wyglądało?
Od wielu lat dość mocno (nie będzie przesady, gdy napiszę, że całym sobą) angażuję się w szeroko rozumiane duszpasterstwo powołań. W Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów od dwóch lat odpowiadam właśnie za tę działkę, choć doświadczenie w temacie mam znacznie dłuższe. Pierwsze rekolekcje powołaniowe zorganizowałem i prowadziłem w listopadzie 2010 roku, kiedy w Łowiczu przeżywałem roczną praktykę przed ślubami wieczystymi. Pan pobłogosławił wtedy bardzo i z tamtych rekolekcji, w których uczestniczyło sześciu chłopaków, jeden dziś jest już kapłanem zakonnym (pijarem właśnie), a drugi kapłanem diecezjalnym.
Młodzi pytają mnie często o różne sprawy związane z rozeznawaniem. Zauważyłem, że coraz częściej zadają jedno szczególne pytanie: A u ojca jak to wyglądało? No właśnie… Pomyślałem, że może warto zacząć dzielić się tym, jak to rozeznawanie wyglądało w moim przypadku. Przemodliłem sprawę i postanowiłem, że trochę się przed Wami otworzę i poopowiadam o tym, jakimi wydarzeniami i którymi osobami Pan Bóg posłużył się w moim życiu, żeby doprowadzić mnie do miejsca, w którym dzisiaj jestem.
Jeśli tylko chcecie dowiedzieć się tego wszystkiego, śledźcie wpisy na tym blogu. Wszystkie teksty opowiadające o moim rozeznawaniu będą opatrzone moim zdjęciem z hasłem: Mnie w habicie znakomicie. To zdanie będzie znakiem rozpoznawczym, który pomoże Wam wyłowić teksty powołaniowe spośród wielu innych, jakie na blogu się pojawiają. Zapraszam do lektury.