Słaby w logice, mocny w miłości…
Ewangelia wg św. Jana 19,25-27.
Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Ktoś – zupełnie tylko po ludzku patrząc – powiedział kiedyś, że Pan Bóg jest mocny w miłości, ale za to słaby w logice. Słaby w logice, bo mało logiczne jest wystawianie na tak ogromne cierpienie Kobiety, Która trzydzieści kilka lat wcześniej zgodziła się wziąć czynny udział w dziele zbawiania świata. Zgodziła się, choć przecież nie musiała. A teraz stoi pod krzyżem i wpatruje się w nieludzko ubiczowane ciało Syna. Wpatruje się i cierpi.
Po ludzku to rzeczywiście nielogiczne, ale przecież nie możemy patrzeć tylko po ludzku. Nie wolno nam zapomnieć, że w tym wszystkim Miłość jest najważniejsza. Wszystko – także to, co dokonało się na Drodze Krzyżowej i na Golgocie – brało swój początek w Miłości i do Miłości prowadziło.
To dlatego, że Maryja na Golgocie doświadczyła niewyobrażalnych dla nas cierpień, teraz jest w stanie zrozumieć te wszystkie Jej dzieci, które przez wszystkie wieki znosili i znoszą różnego rodzaju bóle i cierpienia. Taki jest Boży zamysł.
W dzisiejszym wspomnieniu Matki Bożej Bolesnej stajemy wobec dwóch tajemnic: tajemnicy łaski i tajemnicy cierpienia. Czasem wydawać by się mogło, że cierpienie jest konsekwencją grzechu i wynikiem braku współpracy z łaską Bożą. Tymczasem tak nie jest. Maryja przecież nie miała żadnego grzechu – była Niepokalanie Poczęta. I – jakby tego było mało – w sposób doskonały współpracowała z łaską Bożą.
To dlatego trzeba położyć kłam temu, że ludzkie cierpienie jest wynikiem życia w grzechu. Owszem, często się tak dzieje, ale przecież cierpią także małe dzieci, które jeszcze żadnego zła nie popełniły. Cierpienie jest wielką tajemnicą Pana Boga i niech tak zostanie. Możemy jednak pocieszać się tym, że Maryja też przeszła przez cierpienie i właśnie dzięki temu w sposób doskonały rozumie każdego, kto niesie na swych barkach ciężar krzyża. Niech Matka Bolesna wyprasza wszystkim nam siły do zmagania się z naszymi codziennymi krzyżami.