Tęskno mi, Panie…
Dziś jestem już po szkole. Jutro piątek. Ci, którzy śledzą tego bloga wiedzą, że piątki mam zawsze wolne. Wolne od zajęć dydaktycznych, wolne od szkoły. Teoretycznie więc właśnie teraz zaczynam weekend i … powinienem się cieszyć.
A jednak w sercu nie ma radości. To dlatego, że słucham właśnie transmisji z wylotu Benedykta XVI z Watykanu. To smutny dzień, smutny moment. Chyba czymś normalnym jest, że chrześcijanin smuci się w takich chwilach. Można powiedzieć, że Kościół zostaje osierocony. Pewnie nie na długo – kardynałowie nie pozwolą na to, by Kościół pozostawał bez Pasterza. Tak czy inaczej mamy wakat.
Niektórzy mówią, że źle zrobił. Że przecież Jan Paweł trwał do końca. Ja wierzę, że w tym wszystkim jest wola Boża. I wierzę, że po tych chwilach smutku przyjdą chwile radości. Wierzę, że Duch Święty nadal będzie prowadził.