Piękniejszego zaproszenie nam nie trzeba…
Jezus przemówił tymi słowami: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie Moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo Moje jest słodkie, a brzemię lekkie (Mt 11,28-30).
Sięgając po Ewangelię każdego dnia, odnoszę wrażenie, że Kościół stosunkowo często daje nam pod rozwagę ten dzisiejszy fragment.
Może to tylko moje wrażenie, a może rzeczywiście słowo to powraca do nas jak bumerang, nieco częściej niż inne. To byłoby nawet dobre: przecież każdy z nas – bez względu na to, w jakiej pozostaje z Jezusem relacji – na swój sposób jest jakoś utrudzony i obciążony. Słowa dzisiejszej Ewangelii są bez wątpienia skierowane do wszystkich. Każdy zaproszony jest do tego, by w swoim życiowym utrudzeniu i obciążeniu szukać Jezusa. Przychodzić do Niego.
Wszystko, cokolwiek dzieje się w naszym życiu (i dobre i złe doświadczenia), powinniśmy przeżywać ze wzrokiem utkwionym w Mistrza. Na wszystko winniśmy patrzeć przez pryzmat Jego nauki i na tej nauce – jak na fundamencie – budować swoje życie.
Ktoś kiedyś powiedział, że w Piśmie św. znaleźć można odpowiedzi na wszystkie nurtujące dziś ludzkość pytania. I chyba, rzeczywiście, tak właśnie jest. Ważne, żeby wiedzieć, gdzie szukać. I ważne, by pamiętać, że zaproszenie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii jest ponadczasowe i niezmienne. Raz wypowiedziane, zawsze pozostaje aktualne. Jezus zaprasza. I tylko ja decyduję o tym, czy z tego zaproszenia skorzystam.