Aby każda nasza rodzina…
Dość ciekawie św. Mateusz (Mt 2,13-15.19-23) opisuje momenty, w których do Józefa przychodzi anioł. Dwa anielskie objawienia – oba we śnie.
Najpierw przychodzi po to, by nakazać ucieczkę do Egiptu. Po śmierci Heroda zjawia się ponownie, by nakazać powrót do Izraela. Reakcja Józefa, który przecież nigdy wcześniej nie miał doświadczenia obcowania z niebieskim posłańcem, może nas zaskakiwać. W Ewangelii czytamy, że ,,on wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu” (po pierwszym widzeniu) i ,,On wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela” (przy drugim widzeniu). Tylko tyle: ,,wstał i wziął…”
Maryja o spotkaniu z aniołem mogłaby coś nam powiedzieć – spotkała przecież swego czasu samego Gabriela. Ale Józef? Co on mógł wiedzieć o aniołach? Do tego tylko we śnie słyszał jego głos… Mimo to był posłuszny. I właśnie to Józefowe posłuszeństwo godne jest zauważenia i naśladowania. Posłuszeństwo i zaufanie…
Ten fragment Ewangelii pokazuje bardzo wyraźnie prawdę o tym, że w Bożym zamyśle to mężczyzna jest pierwszym odpowiedzialnym za opiekę nad rodziną. To mężczyzna jest tym, który ma chronić i dawać najbliższym poczucie bezpieczeństwa. Nawet wówczas, kiedy – dokładnie tak, jak św. Józef – niewiele z tego, co niesie ze sobą życie, ów mężczyzna potrafi zrozumieć.
Niech to dzisiejsze święto Świętej Rodziny z Nazaretu będzie dla nas wszystkich okazją do modlitwy za nasze rodziny. Niech będzie to czas modlitwy za wszystkie te rodziny i domy, w których mężowie i ojcowie nie potrafią stanąć na wysokości zadania i – nie rozumiejąc złożonej na ich barkach odpowiedzialności – dyspensują się od swoich zadań i obowiązków. Chyba każdy z nas zna taką rodzinę. Omadlajmy je wszystkie, prosząc Miłosiernego, by każda rodzina była Bogiem silna, a nasza Ojczyzna by była silna świętymi rodzinami.
A jednak, gdyby nie odpowiedzialność Maryi za swoje Fiat, gdyby nie Jej przyjęcie Jezusa do swego łona, gdyby nie Jej zaufanie Bożym planom (wbrew ludzkiej logice), gdyby nie Jej wiara i odwaga ( nie bała się ludzkich języków, pomówień, osądów), gdyby nie Jej miłość do Boga, to nasz ukochany św. Józef nie miałby za kogo być odpowiedzialny Czyż nie tak Ojcze Piotrze?;)
Temat, jaki Ojciec poruszył, jest bardzo ważnym tematem. Jako żona i mama mogę powiedzieć, że wydaje mi się, że ta odpowiedzialność powinna być współodpowiedzialnością. Uwzględniając jednak z jakich poranionych domów wychodzimy ( deficyty przede wszystkim miłości), to realia są takie, że te role się mieszają. I to czasami kobieta pełni rolę mamy i taty, bo tak jak Ojciec napisał, coraz częściej mężowie/ojcowie dyspensują się od swoich zadań (odwrotnie też bywa, ale jednak rzadziej).
I tu rola kapłanów. Co należy robić, aby kościół zapełnił się mężczyznami? Bo nie da się ich kształtować w wierze, jeśli się do nich nie dotrze. Dlaczego w naszych kościołach jest tak mało mężczyzn? Ciekawa jestem Ojca (jako mężczyzny) zdania. Czy wiara, uczestnictwo we mszy św, jest czymś w oczach mężczyzny niemęskim? Mężczyzna, jako głowa rodziny był tym, który swoim dzieciom przekazywał wiarę. Dziś, gdyby nie mamy, babcie, wiele dzieci nie potrafiłoby się nawet przeżegnać. Co zrobić, aby tato w domu był tatą, a mama mogła być po prostu mamą? Zadanie na te czasy dla kapłanów, to między wieloma innymi: „przyciągnąć” mężczyzn do kościoła. No, ale do tego potrzeba silnych kapłanów ️Czy tacy się znajdą? Ufam, że tak:)
Ojciec wzywa do modlitwy za rodzinę…takimi niezastąpionymi „omadlaczami” rodzin jesteście Wy Kapłani. Macie na to mnóstwo czasu, aby służyć codzienną, wytrwałą modlitwą. Za taką modlitwę rodziny są bardzo wdzięczne. Bo do służby sobie nawzajem powołał nas Jezus