Nie wiecie, o co prosicie… Mt 20,20-28

W dużą łatwością można znaleźć biblijne komentarze, w których autorzy – nawiązując do prośby matki i jej synów – pastwią się nad nimi, napiętnując ich rzekomą pychę i chęć bycia pierwszymi. Może rzeczywiście coś z tej pychy w nich było. Może rzeczywiście ich intencje nie do końca były czyste, ale czy sama prośba matki nie powinna dać nam do myślenia?

Przecież tak naprawdę Salome nie robi nic nadzwyczajnego. Ona nie prosi dla synów o nic więcej, jak tylko o to, by kiedyś mogli się znaleźć w Królestwie Bożym. Czyli prosi dokładnie o to samo, o co my często prosimy – o niebo. Ona prosi o łaskę zbawienia dla swoich synów. Czy to coś złego?

Chyba warto w tym fragmencie Ewangelii nieco przełożyć akcenty i krytycznym okiem popatrzeć nie ma matkę i jej dwóch synów, ale na tych apostołów, który ,,oburzyli się na tych dwóch braci.” Oni zżymają się dlatego, że nic nie rozumieją. Gdyby naprawdę rozumieli istotę nauczania Jezusa, sami też prosiliby Mistrza o to samo. Pewne jest jedno: prośba o udział w radościach nieba – nawet ta wypowiedziana przez Salome – nie tylko nie zasługuje na skarcenie, ale wprost trzeba ją naśladować.

Jeszcze jedna rzecz wydaje się tu bardzo istotna. Jezus – odpowiadając na prośbę matki – mówi: ,,Nie wiecie, o co prosicie.” Rzeczywiście, prosząc o niebo dla siebie czy dla innych nie wiem tak naprawdę, o co prosimy. Ograniczoność naszych zmysłów i naszej wyobraźni nie pozwala nam uświadomić sobie w pełni tego, w czym kiedyś możemy mieć swój udział. Zdążamy do rzeczy naprawdę wielkich.

Oby każdy odkupiony przez Krew Jezusa człowiek mógł kiedyś dostąpić chwały zbawionych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.