Pytanie nieobojętne…
Wielu z nas – osobiście chcę wierzyć, że nie tylko spośród osób konsekrowanych – ma praktykę codziennego wieczornego rachunku sumienia. Wielu z nas troszczy się o to, by przed snem rozliczyć się z Panem Bogiem z tego, co przyniósł kończący się dzień. I trzeba sobie powiedzieć bardzo jasno: jest to praktyka niezwykle ważna i nie wolno z niej rezygnować. Pomaga nam w naszym duchowym wzrastaniu. Ale to wieczorem… A co rano?
Dzisiejsza Ewangelia podsuwa nam pewną myśl. Bogaty młodzieniec przychodzi dziś do Jezusa i pyta o to, co ma czynić, by osiągnąć życie wieczne. Czy nie warto byłoby, abyśmy i my każdego dnia rano – przy porannym pacierzu albo jeszcze wcześniej – zadawali Jezusowi to samo pytanie: ,,Jezu, dajesz mi kolejny dzień; co mam dziś zrobić, żeby się Tobie podobać i osiągnąć życie wieczne?”
Ks. Jan Twardowski pisał kiedyś w jednym ze swoich wierszy: ,,Żyjemy sobie jak się zdarzy, zrywamy kartki z kalendarzy…” A przecież w naszym życiu nie tylko chodzi o to, by żyć tak, jak się zdarzy: przypadkowo, bezrefleksyjnie. W naszym życiu chodzi przecież o to, by wraz z każdą zerwaną z kalendarza kartką człowiek zbliżał się do Pana Boga, uświęcał, nawracał. Pytanie bogatego młodzieńca z dzisiejszej Ewangelii może nam tylko w tym pomóc. A więc… ,,Panie Jezu, co dzisiaj mam czynić, żeby się Tobie podobać i kiedyś osiągnąć życie wieczne?”