Znów zrobiło się gorąco…
Zapowiedź tzw. Czarnego Piątku, oznakowanie niektórych poznańskich kościołów, agresywna pikieta przed Pałacem Arcybiskupów Warszawskich – to tylko niektóre z ostatnich inicjatyw ludzi, którzy głośno domagają się liberalizacji przepisów aborcyjnych. Dużo się teraz w tym temacie dzieje i pewnie w najbliższych dniach jeszcze dużo dziać się będzie.
A ja odkładam właśnie na półkę bardzo ciekawą książkę. Właśnie o aborcji. Sięgnąłem po nią kilka dni temu, jeszcze zanim temat aborcji stał się znów tak bardzo głośny. Książka K. Romanowskiej i K. Skrzydłowskiej – Kalukin zatytułowana ,,Dziewięć rozmów o aborcji” to zbiór wywiadów z kobietami, które kiedyś zdecydowały się na zabicie własnego dziecka. Tak, na zabicie. Chociaż nie wszystkie bohaterki wspomnianej książki by się pod tym podpisały, spędzenie płodu należy nazwać właśnie tak.
Każda z opisanych historii jest na swój sposób przerażająca. I chociaż niektóre z bohaterek zarzekają się, że gdyby miały jeszcze raz decydować, decyzji by nie zmieniły, wszystkie zgodnie twierdzą, że sam moment aborcji był czasem niezwykle traumatycznym. Jedne z nich całą odpowiedzialność biorą na siebie. Inne za taki stan rzeczy winią nieodpowiedzialnego partnera (tylko jedna z bohaterek miała męża!!!), chorobę, zły stan psychiczny, niepewną sytuację finansową, itp. Powodów rzeczywiście może być wiele.
Dlatego właśnie nie wolno nam osądzać. Choć grzech trzeba grzechem nazwać. O tym, co znaczy lęk przed urodzeniem dziecka w którejś z wyżej wymienionych sytuacji, wie tylko ta kobieta, która coś takiego przeżywa. Ci, którzy tego nie przechodzili, nigdy tego nie zrozumieją.
To, co mnie jakoś mocno uderzyło w tych historiach, to powtarzające się myśli bohaterek: ,,Może, gdybym spotkała wtedy kogoś, z kim mogłabym porozmawiać, nie zrobiłabym tego.” Wspólny mianownik niemal wszystkich historii to poczucie niesamowitej samotność i świadomość, że jest się z tym wszystkim samą. A do tego niemożność porozmawiania o swojej sytuacji z kimkolwiek. Lęk, strach, niepewność…
Tylko dwie z kobiet udały się na rozmowę do księży. Niestety, już po dokonaniu aborcji. Może, gdyby odważyły się na taki krok wcześniej, nie miałyby czego opowiadać autorkom wspomnianej książki…