Boża logika…

Mk 11,11-25

Jezus przybył do Jerozolimy i wszedł do świątyni. Obejrzał wszystko, a że pora była już późna, wyszedł razem z Dwunastoma do Betanii. Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, poczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: «Niechaj już nikt nigdy nie je z ciebie owocu!» A słyszeli to Jego uczniowie. (…). Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: «Rabbi, patrz, figowiec, który przekląłeś, usechł». Jezus im odpowiedział: «Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: „Podnieś się i rzuć się w morze”, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie.

Jezus zrobił coś zadziwiającego – pogwałcił prawo natury. Przeklął drzewo, które nie zrodziło owoców, chociaż miało prawo nie rodzić, bo… nie był to czas na figi. Przyznam, że trudno mi to zrozumieć i chyba jeszcze wiele czasu upłynie, zanim wejdę w tok Jezusowego myślenia. Faktem jest, że nie raz już miałem takie poczucie, że Bóg w pewnych momentach działa… nielogicznie. Trochę tak, jak w przypadku tej figi.

Całkiem niedawno miałem okazję rozmawiać z ojcem trójki małych dzieci, który po śmierci żony samotnie wychowuje swoje pociechy. I może nie pisałbym dzisiaj o tym, gdyby nie fakt, że ostatnie badania lekarskie wykryły w jego organizmie zmiany nowotworowe. Wiele wskazuje na to, że jest chory, choć ostatecznej diagnozy jeszcze nie ma. Najwyraźniej Pan Bóg dopuszcza na tę rodzinę i takie doświadczenie. I gdzie tu logika? Przecież w domu są małe dzieci, przecież nie ma matki, przecież potrzebują opieki…


W takich sytuacjach nigdy nie bawię się w adwokata Pana Boga i nigdy nie próbuję odpowiadać ludziom na pytanie: Dlaczego? A skąd ja to mam niby wiedzieć? Zresztą, w takich sytuacjach jestem pierwszym, który krzyczy: Boże, dlaczego? Krzyczy, ale odpowiedzi nie słyszy. Może za mało uważnie słucha… Sam nie wiem.

Po ludzku można powiedzieć, że Bóg działa nielogicznie. Pół biedy, jeśli oberwie się przy tym jakiejś fidze. O wiele trudniej, gdy dotyka to drugiego człowieka. A wtedy można co najwyżej bezradnie rozłożyć ręce i powiedzieć to, co często w takich sytuacjach mówimy: No cóż, najwyraźniej tak miało być.

I jeszcze jedna myśl: Słowo Jezusa ma moc. Ale trzeba pamiętać, że nasze słowa też mają moc. Słowa, które my wypowiadamy mogą sprawiać, że inni ludzie będą przy nas kwitnąć i się rozwijać. Będą duchowo wzrastać. Ale trzeba pamiętać, że mamy też moc sprawiać, że ktoś przy nas będzie zwyczajnie usychał, bo usłyszy coś, co skutecznie podetnie mu korzenie, zabierze uśmiech, zgasi nadzieję.
O tym też nie wolno nam zapominać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.