Aby oddać się Jemu bez reszty…

Ewangelia wg św. Jana 15,9-17.

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Kilka dni temu otrzymałem wiadomość od księdza, którego znam już ponad dziesięć lat. Fajny gość. Bardzo zaangażowany w życie parafii, kiedyś związany z Odnową w Duchu Świętym, organizator akcji dla dzieciaków. Patrząc z boku na to, jak gromadzi młodych wokół siebie i wokół Jezusa, i ile z siebie daje w duszpasterstwie, można powiedzieć, że właśnie takich kapłanów nam trzeba. I wszystko byłoby super, gdyby nie treść maila. Treść mówiąca o tym, że jest trudno i że w sercu rodzi się pokusa odejścia.

Najpierw niedowierzanie. A potem szukanie w głowie jakiejś mądrej rady. Wszak my, księża, dobrzy jesteśmy w udzielaniu innym mądrych porad. Chwila refleksji. I mail w drugą stronę: ,,Zanim podejmiesz głupią decyzję, pomyśl najpierw o tym, że zanim Ty Go wybrałeś, to On wybrał Ciebie. On był pierwszy, Ty tylko odpowiedziałeś.”

Sytuacja się nie rozwiązała. Jest jakby w zawieszeniu, choć całkiem spore grono od kilku dni modli się za niego i jest nadzieja, że jednak dobro zwycięży. Dziś w Ewangelii wracają do mnie tamte słowa, które nagle, zupełnie niespodziewanie przyszły mi wtedy na myśl. Słowa dobrze nam wszystkim znane.

To nie my pierwsi wybraliśmy Jezusa. To On pierwszy nas wybrał. A skoro tak, to trzeba dopowiedzieć, że z tym wybraństwem łączy się też ogrom zaufania, jakim Bóg nas obdarza. Może, gdybyśmy częściej o tym pamiętali, wskaźnik odchodzących z kapłaństwa nie byłby tak duży.

Bo jeśli Jezus mi ufa i mnie powołuje, to znaczy, że ja mogę się w zupełności Jemu poddać, mogę Mu zaufać, mogę się Mu oddać bez reszty. Kiedy w sercu jest zaufanie do Jezusa, to już nie ma w nim miejsca dla lęku. Boją się tylko ci, którzy nie ufają. I dotyczy to nie tylko tych, którzy przyjęli święcenia. Dotyczy to każdego człowieka.

Ku refleksji:
W czym objawia się na co dzień to, że ufasz Jezusowi?
Co może być przykładem zaufania Jezusowi w Twoim życiu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.