Bez wiary wszystko stanie nam na głowie…
Ewangelia wg św. Łukasza 17,5-10
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
Przykład bezimiennego sługi, który – po powrocie z pola – usługuje swojemu panu, pokazuje nam coś niezwykle istotnego dla naszego duchowego rozwoju – pokazuje nam prawdę o tym, że wszystko ma jakiś swój określony porządek. Sługa jest tym, który pracuje w polu i który obsługuje stoły. Czymś, co zakrawa o absurd byłoby odwrócenie ról i sytuacja, w której pan usługuje swojemu służącemu.
Ten wynikający z pozycji społecznej obu panów porządek nie powinien być zachwiany. Gdyby się tak stało, ów gospodarz mógłby stać się – w najlepszym wypadku – obiektem kpiny ze strony innych.
W naszym życiu duchowym też musi być zachowany pewien porządek. Nie można pozwolić sobie na postawienie wszystkiego na głowie. A niestety tak właśnie dzieje się w życiu wielu osób – odwrócenie hierarchii ważności i wartości nigdy nie jest dobre, a w przypadku życia duchowego może być wręcz niebezpieczne.
Przykładów takiego zagmatwania w świecie wartości wcale nie trzeba daleko szukać. Można tu przywołać choćby tych, którzy w niedzielę – zamiast do kościoła – idą na zakupy. I tych, którzy traktują Dekalog jak stół szwedzki, z którego wybierają dla siebie tylko to, co lubią i co im pasuje.
Przypomina mi się rozmowa z pewnym chłopakiem, który zapytał kiedyś, czy go wyspowiadam.
– Oczywiście – odpowiedziałem – i nawet udzielę ci rozgrzeszenia, jeśli tylko będę mógł.
I wtedy usłyszałem (jeszcze poza spowiedzią), że chciałby się wyspowiadać, ale nie może dostać rozgrzeszenia, bo bez ślubu żyje z dziewczyną jak z żoną.
– Nie mogę cię rozgrzeszyć – powiedziałem.
– To proszę – nalegał chłopak – niech mnie ksiądz rozgrzeszy z wszystkich innych grzechów, a z tego jednego nie. Zależy mi, bo jutro mam pogrzeb babci i chcę iść do Komunii.
Tak zakończyła się moja rozmowa z tym niedoszłym penitentem. Niedoszłym, bo nawet nie doszliśmy do konfesjonału. A on nie doszedł do zrozumienia tego, że życie duchowe to nie hipermarket, w którym wybieram tylko niektóre produkty.
Pewien porządek musi być zachowany. Porządek Bożych Przykazań powinien dla chrześcijanina być priorytetem. Niestety, często jest zupełnie odwrotnie i przykazania stają się nie pomocą, ale balastem i ciężarem. A wszystko to bezsprzecznie wynika z naszej wiary. Albo – lepiej powiedzieć – z jej braku.
Bez wiary szybko stanie nam wszystko na głowie. Bez wiary prędzej czy później zwyczajnie wszystko się rozsypie.