Co jest najważniejsze, co jest najpiękniejsze…
Ponoć papież Franciszek w momencie, gdy po raz pierwszy ubierał swoją białą papieską sutannę myślał o … dniu swojej Pierwszej Komunii św. Wtedy też ponoć był w białej szacie, przypominającej sutannę. I myślał o mamie, która go wtedy ubierała…
O czym myśleli moi drugoklasiści, gdy w piątek trzeciego maja, zakładali swoje białe alby? Gdy mama czesała włosy, zakładała wianuszek, tata przecierał buty, by wszystko wyglądało jak najlepiej. O czym myśleli? Ja to wiem – sam ich pytałem. Chyba trudno się dziwić, że nie wszyscy myśleli o Panu Jezusie.
Trudno od dziecka wymagać takiej uwagi i koncentracji. Tym bardziej, że już od dawna wchodząc np. w Krakowie do hipermarketów, widać poustawiane w długich kolejkach rowery, wrotki, laptopy i tablety. Więc tak naprawdę mieli o czym myśleć…
Moja babcia do dziś wspomina swoją Pierwszą Komunię świętą. Dostała wtedy od swoich rodziców… paczkę landrynek. Ja ponad dwadzieścia lat temu dostałem walkmena (zminiaturyzowany przenośny magnetofon na słuchawki – to dla tych, którzy nie wiedzą) i radio. Ot, jak czasy się zmieniają…
Mam nadzieję, że moi drugoklasiści wracać będą pamięcią do tej ważnej chwili. Bo to, co działo się wśród nich w tych dniach refleksji na pewno nie sprzyjało. Ale emocje powoli już opadają. Rower też szybko się popsuje, najnowsza gra komputerowa już za kilka tygodni się znudzi. Mp4 też nie będzie wieczne, niedługo wymyślą coś nowego. Co zostanie? Czy tylko piękne pamiątkowe zdjęcia?
I ja i rodzice musimy zrobić wszystko, by w tych dzieciach pozostało coś więcej. Życzę im z całego serca, aby zawsze byli głodni…
Aby doświadczali głodu Pana Boga.
Waszej modlitwie polecam tych maluchów.
Ja też dostałam dużą paczkę landrynek ! I też nie było gości i wielkiego przyjęcia ! Byliśmy w miejscowości Bielawa na Dolnym Śląsku nowymi mieszkańcami. Rodzice wyemigrowali tam, bo tam była praca i gotowe mieszkania w blokach poniemieckich. Za daleko do rodzinnych stron, więc dlatego nie było gości i drogich prezentów. Do tego Sakramentu przygotowywała nas zakonnica. Och, co to był za człowiek ! Do dziś pamiętam jej lekcje, jej czułość wobec nas maluchów i takie cudowne wypowiedzi, które odkrywały przed nami radość i wielkość Boga. Pogłaskanie po głowie przez nią było dla mnie olbrzymim wyróżnieniem. W szkole pani nas nie głaskała, a tu na religii czułam się kochana , nie tylko przez rodziców ! Ja wszystko pamiętam z jej nauk ! Jak iść do Komunii, po co, jak się zachować, co wolno, a czego nie… I wszystko mi zostało do dzisiejszego dnia. To od niej wiem, że podanej Komunii nie należy gryźć zębami i wracać na swoje miejsce, rozdając uśmiechy i ukłony znajomym. Na języku Jezus, więc ustami nie można mówić po cichutku:- Dzień dobry, bo przechodzę obok koleżanki ! Zauważyłam, że niektórzy o tym nie wiedzą i…ruszają żuchwami gryząc Jezusa. Zastanawiam się, czy nie poinformować o tym naszego proboszcza, (wykorzystując internet), by w dowolnej chwili, bez używania mojego nazwiska, zwrócił wiernym uwagę na prawidłowe zachowanie się tuż po przyjęciu Komunii.. Ludzie zapominają, co mają w ustach, Nie było przy nich mojej zakonnicy przed pierwszą Komunią św., nie było !
Pozdrawiam. Szczęść Boże !