Czym skorupka za młodu…
Wybrałem się dziś do Łagiewnik. Dawno już tam nie byłem, a przecież s. Faustyna to – obok św. Matki Teresy z Kalkuty – moja ulubiona święta.
Spowiedź w bazylice, adoracja w kaplicy adoracyjnej i Koronka do Miłosierdzia Bożego przy grobie Faustynki – wystarczająco dużo, by się zresetować, wyciszyć, nabrać dystansu do siebie i innych. Na jakiś czas wystarczy. A jak znów zacznie tego brakować, zawsze można pielgrzymkę do Łagiewnik powtórzyć.
Wszedłem do kaplicy adoracji za młodym tatą z dzieckiem w wózku. Byłem niemal pewien, że malec zburzy nam zaraz modlitewny klimat w kaplicy i tata będzie się musiał czem prędzej ewakuować. Nic z tego… Przez kilkanaście minut młody mężczyzna klęczał koło wózka, a malec siedział grzecznie spoglądając raz na tatę, raz na Najświętszy Sakrament.
Gratulacje dla młodego taty. Widocznie doskonale wie, że czym skorupka za młodu…