Do domu wracam jak strudzony pielgrzym…
Mniej więcej tak przedstawia się trasa mojej dzisiejszej podróży. W sumie – wg wyliczeń PKP – jakieś 820 km do pokonania w niemal 13 godzin. Jakieś dwie książki na podróż powinny wystarczyć… Albo może jedna książka + ostatnia encyklika Franciszka (chcę ją przestudiować jeszcze jeden raz). Wszystko jednak zależy od tego, czy towarzysze podróży pozwolą. A może spróbuję im poczytać na głos? W końcu to papieski dokument, na pewno się ucieszą.
Nie jadę niestety nowym pendolino, więc czasu
i na rozmowy i na książki starczy.
No proszę, jak się tak dobrze człowiek zastanowi,
to i plusy takiej długiej wyprawy się znajdą.
A zatem do zobaczenia w Krakowie…
Nareszcie już doczekać się Ojca nie mogliśmy… Tacy stęsknieni xD