Do domu wracam…

Czas biegnie naprawdę szybko… Luty zacząłem na rekolekcjach w Jeleniej Górze, potem ferie w Łapszach Niżnych. A teraz… Teraz siedzę sobie wygodnie w pendolino (jak zawsze w wagonie siódmym czyli w ,,strefie ciszy”), wracając z rodzinnych stron po tygodniowym urlopie. Nie ukrywam, wypocząłem. Pora jednak wrócić do normalności. Dłuższy bowiem wypoczynek mógłby grozić popadnięciem w siódmy grzech główny i w jakąś duchową acedię. Przy piątym grzechu głównym nie będę się tutaj zatrzymywał 🙂 W tym temacie na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że przecież byłem u Mamy. Zresztą – jak żartobliwie mawia jeden z biskupów: ,,Gdyby nie obżarstwo, nie miałbym się z czego spowiadać.” A tak przynajmniej mam coś na sumieniu 🙂

Wracam do starego porządku. Także w kontekście prowadzenia tego bloga. Witam więc po kilkudniowej przerwie i znów zapraszam do lektury 🙂