Doświadczenie pustych sieci – J 21, 1-14
Na dwie ważne rzeczy warto zwrócić uwagę podczas lektury dzisiejszej Ewangelii.
1. Po zmartwychwstaniu, a więc po opuszczeniu wspólnoty apostołów przez Jezusa, Piotr wraz z sześcioma innymi uczniami spotyka się nad jeziorem. W miejscu, z którego trzy lata wcześniej został wezwany przez Mistrza i zaproszony, by iść za Nim. Dziś Piotr i koledzy wracają do korzeni swojego powołania. Ale tu nie chodzi tylko o symbolikę miejsca. Piotr – świadomy tego, że nie ma już z nimi Jezusa – mówi: Idę łowić ryby.
To krótkie zdanie, wypowiedziane przez pierwszego papieża można interpretować bardzo różnie. Jedna z interpretacji jest taka, że Piotr czuł się zawiedziony tym wszystkim, co się wydarzyło. Czuł jakąś wewnętrzną pustkę. Obok nie było już Mistrza. Chęć łowienia ryb mogła być więc przejawem chęci powrotu do poprzedniego życia, tego z czasów jeszcze przed poznaniem Jezusa z Nazaretu. Idę łowić ryby – to jakby deklaracja powrotu do przeszłości, do tego, co było kiedyś, dawniej.
W naszym życiu bywa bardzo podobnie – kiedy po naszym zmartwychwstaniu (po każdym naszym odejściu od konfesjonału) nie czujemy przy sobie obecności Jezusa, też jesteśmy na swój sposób rozczarowani. Wówczas bardzo szybko stajemy się jak Piotr, chcący powrotu do tego, co było wcześniej. Piotr chciał wrócić do łowienia ryb. Na powrót zapragnął stać się zwykłym galilejskim rybakiem – tak jak dawniej. My bez Jezusa też wracamy do przeszłości: często – niestety – powracamy do naszych grzechów, słabości, zaniedbań.
Chyba każdy z nas ma w swoim życiorysie takie epizody. Dobrze jest mieć wtedy blisko siebie jakiegoś Jana, który w odpowiedni momencie powie: ,,To jest Pan” i uświadomi nam prawdę o tym, że Jezus ciągle jest blisko. Ciągle na wyciągnięcie ręki.
2. Druga myśl dotyczy bezowocnego nocnego połowu ryb. Cała noc na jeziorze i nic… Puste sieci. Niezła lekcja dla wytrawnych rybaków, ale nie to jest w tym tekście najważniejsze. Najważniejsza jest prawda o tym, że Jezus zgadza się na doświadczenie pustych sieci. Jezus pozwala doświadczyć swoim uczniom klęski połowu.
Od Jezusa zwykle oczekuje się czegoś więcej: ,,Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie” – śpiewamy czasem nie tylko w kościele. A jednak często wcale tak nie jest. Właśnie przez to, że Jezus jest moim Pasterzem, niejednokrotnie doświadczam braków, klęsk i niepowodzeń. I to wcale nie dlatego, że Jezusowi sprawia radość pastwienie się nade mną. Dzieje się tak po to, bym w tych trudnych doświadczeniach jeszcze bardziej uświadomił sobie swoją ograniczoność i małość. Swoją ludzką niewystarczalność. Tylko wtedy będę potrafił jeszcze bardziej zaufać Jezusowi, by na Nim – jak na fundamencie – budować swoje życie. I choć trudno zdobyć się na zaufanie w momencie pustki i klęski, takie doświadczenia też wpisane są w nasze życie. Bo przecież ,,co nas nie zabije, to wzmocni.”