Lepsi od Marii Magdaleny?

W kilku różnych źródłach (m.in. w liście rektora UPJPII na drugi dzień Świąt Wielkanocnych) natknąłem się w ostatnim czasie na informację o tym, że Jezus po swoim zmartwychwstaniu na pewno jako jednej z pierwszych ukazał się swojej Matce. Oczywiście, Ewangelia tego nie potwierdza, ale wydaje się to dość logiczne i prawdopodobne.


Mnie jednak zastanawia coś innego. Dziś św. Marek (Mk 16,9-15) wyraźnie zaznacza, że ,,Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów.” Słowo ,,najpierw” wskazuje, że to właśnie ona była pierwsza. Nie mamy żadnych podstaw, by tutaj Markowi nie wierzyć. A już na pewno, by wierzyć mu mniej niż jakimś naszym niepotwierdzonym domysłom o spotkaniu z Maryją. Dlatego warto się tu nieco zatrzymać.

Dlaczego właśnie Maria Magdalena? Dlaczego nie Piotr? Albo Jan – ten umiłowany? Dlaczego nie żaden inny z Dwunastu? Dlaczego nie Piłat, Kajfasz, Annasz, Szymon z Cyreny, Weronika? Kandydatów do tego spotkania można by wymieniać sporo. Dlaczego właśnie Maria Magdalena – ta prostytutka? Co prawda nawrócona, ale jednak…

Niewielu wie, że Maria Magdalena nazywana jest Apostołką Apostołów. To ona zaniosła wiadomość o zmartwychwstaniu zalęknionym uczniom Jezusa. Przypomniał o tym papież Franciszek w czerwcu ubiegłego roku, gdy jej wspomnienie (tylko wspomnienie, choć obowiązkowe) podniósł do rangi święta. W kalendarzu liturgicznym papież wprowadził Marię Magdalenę na wyższy poziom kultu.

Kim ona była naprawdę i czym zasłużyła sobie na takie wybraństwo? Tego do końca nie wiemy. Ewangelista Łukasz wspomina, że należała do osób, które nie tylko były blisko Jezusa, ale także finansowały Jego działalność. ,,Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o Królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia.” (Łk 8, 1-3)

Przejawem pychy byłoby bawienie się w rzecznika Pana Jezusa i podejmowanie prób wyjaśniania, dlaczego właśnie to ona dostąpiła takiego zaszczytu. To jest jakaś wielka Boża tajemnica i niech taką pozostanie. Z tej tajemnicy jednak płynie dla nas całkiem ciekawy morał. Fakt, że Jezus wtedy ukazał się najpierw skruszonej grzesznicy, pozwala nam mieć w sercu wiarę w to, że i nam kiedyś ukaże się w chwale. Jeśli tylko skruszeni będziemy…

Mamy prawo na to liczyć, bo akurat w grzeszeniu też jesteśmy całkiem dobrzy. Może nawet lepsi od Marii Magdaleny…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.