Gaudete in Domino…
Dziś Niedziela Radości nazywana także Niedzielą Gaudete. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa, którym rozpoczyna się antyfona na wejście w czasie dzisiejszej liturgii: Gaudéte in Dómino semper: íterum dico, gaudéte. Dóminus enim prope est co tłumaczymy jako: Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko.
Psalmista wzywa nas do prawdziwej radości, ale my przecież nawet nie wiemy, co to jest za radość. Bo czy naszą ludzką wesołkowatość można przyrównać do radości, do której wzywa nas Kościół? Zdecydowanie, nie można. Pełnia radości będzie dopiero na tym drugim brzegu. Tutaj nasza ludzka radość jest bardzo ulotna, chwilowa i nijak mająca się do radości wiecznej.
Dziś w czasie modlitwy Anioł Pański papież Franciszek dał nam cenną podpowiedź. Powiedział o pierwszym warunku radości, jaką możemy cieszyć się już na tym świecie. Wskazał, że pierwszy warunek takiej radości to nie koncentrować się na sobie, ale w centrum swojego życia postawić Jezusa.
Ktoś powie, że jest to trudne zadanie i że to kolejny kościółkowy slogan. Czy jednak rzeczywiście? Warto się zatrzymać przy tej radzie Franciszka. Co najczęściej zabiera nam radość? Czy nie to, co nazywamy naszą ludzką pychą? Zawsze wtedy, kiedy zaczynam myśleć o sobie, kiedy czuję się niedoceniony, niespełniony, pominięty, samotny, niezauważony, zawsze wtedy przychodzi smutek. To są takie chwile, w których szatan pomaga nam karmić naszą ludzką pychę, kiedy namawia nas do tego, byśmy koncentrowali się na sobie, na swoich uczuciach i emocjach.
To bardzo ludzkie…
Można powiedzieć, że mamy już zdiagnozowany jeden z największych powodów naszego smutku. Tym powodem jestem JA SAM i moje postrzeganie siebie. Teraz trzeba tylko wziąć sobie radę papieża do serca i spróbować nabrać do samego siebie zdrowego dystansu.
Naprawdę bardzo wielu smutków udałoby się nam uniknąć, gdybyśmy potrafili śmiać się z samych siebie, gdybyśmy umieli wiele naszych przywar i życiowych wpadek sprowadzić do absurdu i zwyczajnie wyśmiać.
To jest właśnie klucz do prawdziwej radości. Zdystansować się do swojego ,,ja” i spróbować śmiać się z siebie samego. Kto się tego nauczy, nigdy w życiu nie będzie smutny, bo codzienność na każdym kroku będzie mu dostarczała powodów do zrywania boków.