Grzesznik leży, pokutnik dźwiga się na nogi, a święty stoi prosto, gotowy do drogi. A. Mickiewicz
Ciekawą myśl podsunął mi niedawno jeden z krakowskich rekolekcjonistów. Snując przy obiedzie rozważania na temat naszej ludzkiej skłonności do zła, zauważył, że na świecie są tysiące różnych – mniej lub bardziej ciężkich – grzechów. Grzechy te występują ze sobą w bardzo różnych konfiguracjach.
Tymczasem każdy człowiek – jako pojedyncza jednostka – grzeszy zwykle tylko KILKOMA ,,swoimi” grzechami. Takimi, które z różną częstotliwością i w różnym natężeniu powtarzają się w naszym życiu.
Te kilka grzechów – powracających do nas niczym bumerang – zwykle pojawia się w różnych momentach naszego życia. Chyba nigdy nie jest tak (jeszcze nie spotkałem takiej sytuacji), żeby człowiek przy każdej kolejnej spowiedzi wyznawał zupełnie inny, nie wyznawany do tej pory, pakiet swoich win.
Trudno tutaj nie zgodzić się z tym księdzem. Sam dobrze wiem, że grzechy lubią się powtarzać. Niektóre powtarzają się od lat, inne tylko sporadycznie. Jak tak sobie o tym trochę podumam, to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, brzmi: dziękuję.
Sami pomyślcie, przed iloma grzechami i grzesznymi słabościami Pan Bóg nas ustrzegł i przed iloma ciągle nas chroni. Dlatego radością powinien napawać nas fakt, że ogromna plejada różnych grzechów i słabości (z którymi wielu ma dziś problem), tak naprawdę nigdy nas w przeszłości nie dotyczyła i nigdy w przyszłości nas nie dosięgnie.
Chyba warto – przygotowując się do spowiedzi i potem klęcząc przy konfesjonale – mieć świadomość tego, że mimo, iż mamy swoje grzechy, Pan Bóg ciągle nas prowadzi i asekuruje, byśmy w życiu nie pobłądzili jeszcze bardziej.
Czy to nie jest powód do radości?
oj tam Pan Bóg;) sami to zrobiliśmy, Bóg mi chyba nigdy nie pogroził palcem, nie zabronił
Przecież człowiek nie może nie grzeszyć …
Chrystus cierpiał i umarł z powodu „czegoś”, czego człowiek i tak nie może nie robić …?
Właśnie, że może człowiek nie grzeszyć. Ma wolną wolę. A zwłaszcza, kiedy jest już świadomy tego, co to jest grzech, i czym jest grzech w obliczu Boga, w obliczu Świętości. Chodzi o poznanie. Że nawet ten jakiś niby najmniejszy grzech jest już tak wielki, jest taką obrazą i wzgardą Majestatu i Miłości, że człowiek nie zdołałby się z niego wypłacić (i wynagrodzić) nigdy – nie starczyłoby mu ani życia tu na ziemi, ani wieczności.
I jest tak właśnie jak ks.Piotr pisze. Bóg nas cały czas chroni. A Maryja robi wszystko, co tylko zrobić może (i nie ustaje), by jej dzieci nie wplątały się w coś, co odsunie je od Jej Syna, i co nie pozwoli jej dzieciom osiągnąć tego, co przygotował im Bóg.
A potrafisz, hally, nie grzeszyć..?
albo znasz kogoś kto potrafi nie grzeszyć?
Św. Jan pisze, że kto mówi, że jest bez grzechu jest kłamcą..
Człowiek nie może nie grzeszyć.
Przepraszam, ale ten wpis Ojca troche mi przypomina sytuacje z Łk. 18, 11
Są tacy, co próbują nie grzeszyć, i robią wszystko, żeby trwać w łasce, i podnoszą się i wzrastają, i grzechów mają coraz mniej, i niby coraz lżejszych, a według nich coraz cięższych, i z czasem nazywają ich świętymi. Mamy wolę. Często jeszcze słabą i niewyrobioną, ale kiedy spotka się człowiek prawdziwie z Bogiem, tę wolę ma z każdym dniem silniejszą, świadomą i czujną. A zawsze dostajemy tyle łask, żeby móc nie zgrzeszyć. Nasz wybór.
Nie ma wyboru, bo natura ludzka została skażona grzechem pierworodnym. Tylko Maryja mogła żyć bez grzechu, a człowiek może się starać, ale grzeszyć będzie.
A świętość..?
Przecież wszyscy święci to męczennicy-im bliżej Boga, tym więcej cierpienia i to cierpienia niewinnego, bo za grzechy jednych płacą inni.
Boga i sprawiedliwość tak naprawde można spotkać w niebie, przynajmiej mam taką nadzieje.
Ewa to każda z nas. Adam to każdy z mężczyzn. To każdy z nas zrobił dokładnie to, co Ewa i Adam. A Maryja również dokonywała wyboru, i tylko Ona była wierna, i dlatego została Matką Boga, itd.
Ja nie wiem, czy wszyscy święci uważają się za męczenników 😉 Trzeba byłoby ich zapytać 🙂 Tak samo o cierpienie…, czy jest ono faktycznie dla nich cierpieniem, czy obcowaniem z Miłością – Bogiem.
I, co najważniejsze, Weronika…Boga i Bożą sprawiedliwość spotkasz jeszcze tu na ziemi 🙂 Dzięki Bogu!
A tak na marginesie…polubiłam Cię 🙂
Bajki opowiadasz, bo masz ideały,masz prawo do nich, kiedyś też je miałam, ale życie weryfikuje nasze piękne marzenia…
bajki pisze bo ma ideały? czy bajki pisze bo myśli inaczej niż Ty a przecież tylko Ty wiesz jaka jest prawda?
Czy ktoś to, co piszę nazwie bajkami, czy ideałami, dla mnie nie ma znaczenia, bo dla mnie jest to właśnie życie, i to już zweryfikowane 🙂
Dzięki Weronika! Dzięki dsd! Podzieliliśmy się tym, co mamy 🙂
Tak, straciłam wiare, nie wierze nikomu, dla mnie już żaden ksiądz nie jest autorytetem i takie strony już nie dla mnie.
Ale mylisz się, dsd, sobie też już nie ufam, straciłam wszystko. Nawet Bòg „po drugiej stronie” może okazać się złudzeniem.
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, nie było to moim zamiarem.