I od uczniów można się czegoś nauczyć…
Uczniowie z klasy szóstej opowiedzieli mi dzisiaj bajkę:
W gorący cieniu na miękkim kamieniu, siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny, niskiego wzrostu, z brodą bez zarostu. ,,Ładny dzień mamy tego lata” – a było to zimą. Poszli do portu. Stały w nim trzy łodzie: jedna cała, drugiej pół a trzeciej wcale nie było. Wsiedli do tej czwartej i dopłynęli do bezludnej wyspy, gdzie na spotkanie wyszli im biali Murzyni.
Historyjka ciekawa. I co ważne wypowiedziana niemal chóralnie przez wszystkich uczniów i to z pamięci. Prawie jak Dekalog.
Niezła bajeczka. Jak znam życie, to pewnie jeszcze ta młoda staruszka była wierząca ale niepraktykująca.
całość brzmi:
A było to w roku 1500,100,900. (czytać osobno).
W gorący cieniu na miękkim kamieniu, siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny, niskiego wzrostu, z brodą bez zarostu. ,,Ach jaki upalny dzień dzień mamy tego lata” – a było to zimą. Poszli do portu. Stały w nim trzy statki: jedna cała, drugiej pół a trzeciej wcale nie było. Wsiedli do czwartej z nich i utoneli gdy dopłynęli do bezludnej wyspy, gdzie zaatakowali ich biali Murzyni.
Wtem weszli na gruszkę, zerwali pietruszkę, posypała się cebula i przyszedł właściciel tego kasztana nie mówiąc – złaź Pan z tego banana – no i dalej kręcił wapno.
Historyjka jest sztandarowa z warsztatów teatralnych 😉
Można dodać, że dezyderat w chwili obecnej głosi brak frenezji do podjęcia merytorycznej konwersacji na owy temat 😀
Miłej niedzieli.