Jeśli Adwent to koniecznie z POMPĄ…

Pierwszy dzień nowego miesiąca i jednocześnie trzeci dzień nowego roku liturgicznego to idealna wręcz okazja do tego, by zacząć wcielać w życie Plan Osobistego Mądrego Przeżywania Adwentu (POMPA). Bo przecież nie ulega wątpliwości, że owo przeżywanie nie tylko w wielu przypadkach nie będzie mądrze zaplanowane, ale nawet nie będzie zaplanowane wcale. A to byłby wielki grzech zaniedbania.

Adwent warto sobie zaplanować. I nie mówię tu tylko o planowaniu tego, co kupię i przygotuję na Święta. Takie planowanie jest najmniej ważne. Tu chodzi o planowanie i przygotowanie duchowe. Warto o pewnych rzeczach nie zapomnieć.

Najpierw adwentowe postanowienia. Pewnie wydaje nam się, że to dobre dla małych dzieci. Przecież to dzieciom mówi się na roratach, żeby na serduszkach zapisali sobie jakieś adwentowe postanowienia. No przepraszam bardzo, a kto powiedział, że dorośli nie powinni? To ćwiczenia nie jest zarezerwowane tylko dla najmłodszych. No więc proszę bardzo – jakie adwentowe postanowienie?

Dobrze, postanowienie już mamy – teraz warto popatrzeć na swoją modlitwę. Jak mam we własnym domu przyjąć za kilka tygodni Świętą Rodzinę z Dzieciątkiem, kiedy ja może nawet zupełnie Ich nie znam? Obcych się przecież do domu nie wpuszcza. Trzeba by w tym Adwencie odświeżyć kontakty. Osobista modlitwa to na to doskonały sposób.

Aha, od razu powiem, że nie przyjmuję tłumaczenia, że nie mamy czasu. Wszyscy – jak jeden mąż – mamy po 24 godziny na dobę i 168 godzin w tygodniu. Czyżby ktoś z nas miał mniej? Jak sobie dobrze wszystko poukładamy i oddamy Bogu to, co boskie, a światu to, co światowe, to nawet się okaże, że jeszcze na parafialne rekolekcje adwentowe czasu nam wystarczy. A wystarczyć powinno, bo to też ważny element przygotowania do Bożego Narodzenia.

No i na koniec rzecz najważniejsza – spowiedź przedświąteczna. Ale uwaga – nie taka byle jaka, pośpieszna, nieprzygotowana. Nie trzy grzechy tylko od ostatniej spowiedzi na Wielkanoc albo jeszcze wcześniej. Jak kogoś boli ząb, to nie wystarczy pogłaskanie po policzku. Od tego ból nie zniknie. Trzeba dobrać się do korzenia. I z grzechem jest tak samo. Nie brakuje dobrych rachunków sumienia (Internet, książeczki do nabożeństwa, poświęcone tej tematyce publikacje). Wziąć i czytać. I jak trzeba, to sobie te grzechy na kartce zapisać, żeby spowiedź była dobra, porządna. I nie przejmować się gadaniem, że z kartką do spowiedzi to tylko małe dzieci. Ja też się z kartką spowiadam, bo mi to pomaga.

W spowiedzi mam być jak nurek, który potrafi zanurkować głęboko w siebie, a nie jak łyżwiarz, który tylko ślizga się po powierzchni.

Niech ten Adwent nie przeleci nam przez palce. Jest jeszcze sporo czasu, by pomyśleć o tym, co najważniejsze. Jeśli się przyłożymy i tego nie zgubimy, Boże Narodzenie prawdziwie będzie dla nas świętem radości i pokoju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.