Jest ,,fiat”, jest łaska…
Ostatnie tygodnie bardzo wyraźnie pokazują mi prawdę o tym, że jeśli Pan Jezus do czego człowieka wzywa, to daje mu też to, co będzie potrzebne do udźwignięcia i pomyślnego przeprowadzenia całego przedsięwzięcia.
Powakacyjna kumulacja wyjazdów i konieczność przygotowania całkiem sporej ilości nauk rekolekcyjnych dla różnych grup słuchaczy na początku nie napawała mnie optymizmem. Nie chcę powiedzieć, że było w tym jakieś moje przerażenie, ale lekką obawą uczucie rodzące się wtedy w moim sercu mógłbym dzisiaj nazwać. Uczucie o tyle cenne, że motywujące do jeszcze solidniejszej modlitwy i do pracy nad przekazywanymi treściami.
Powiedzenie Bogu TAK i w konsekwencji współpraca z Jego łaską po prostu się opłaca. Wiem to po niedawnych rekolekcjach dla nowicjuszy w Rzeszowie. Wiem to teraz, po kończących się już prawie rekolekcjach dla kleryków. I to wcale nie dlatego, że jeden z nich wyznał ostatnio: ,,Na tych rekolekcjach naprawdę czuje się Ducha Świętego.”
Prowadząc jedne rekolekcje, przygotowuję się do kolejnych. Tym razem słuchaczami nie będą już kandydaci do naszego Zakonu (choć może któregoś z nich Pan Bóg kiedyś powoła) ani tym bardziej klerycy. Słuchaczami będą Parafianie jednej z parafii w diecezji łowickiej. Przez trzy dni będę próbował przygotować Ich serca na dzień nawiedzenie Kopii Cudownego Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Przez dwa kolejne dni wspólnie będziemy ciszyć się Jej obecnością pośród nas.
Do tej pory, żeby się z Nią spotkać, jechałem do Częstochowy. Tym razem spotkamy się gdzieś w centrum Polski, na pięknej i trochę już mi znanej ziemi łowickiej. Pośród – mam nadzieję – dobrych, życzliwych i otwartych na Ewangelię ludzi.