Jezus nie blefuje…

Nikogo nie dziwi fakt, że od ponad tygodnia mówi się tylko o jednym. I nikogo nie dziwi to, że wsłuchujemy się w mnóstwo różnego rodzaju głosów.

Słuchamy tego, co mówią agresorzy i tego, co mówią ofiary. Słuchamy naszych polskich polityków i tego, co na temat wojny mówi Zachód. Słuchamy tego, co mówią eksperci i dyplomaci. A także nasi znajomi, sąsiedzi i inni ,,eksperci”, którzy mówią, choć w tym akurat temacie wiele do powiedzenia nie mają. ,,Nie znam się, ale chętnie się wypowiem” – to ich życiowa dewiza. Więc mówią, a my słuchamy, bo niegrzecznie jest nie słuchać, gdy ktoś mówi. Są też tacy, którzy słuchają jasnowidzów i czarnowidzów, wróżbitów i przepowiadaczy przyszłości. Szczęść wam, Boże!

Słuchać można każdego, kogo się chce, bo przecież żyjemy w wolnym kraju, ale czy najpierw nie powinniśmy posłuchać Słowa Bożego? Może najpierw warto zapytać: ,,Panie Boże, co Ty na to wszystko powiesz?”

Boimy się wojny atomowej. Kremlowski minister przewiduje, że trzecia wojna światowa będzie wojną nuklearną i że to będzie koniec. Koniec świata. A co na to Słowo Boże? Otwórzmy Ewangelię wg św. Marka: ,,O dniu owym (Jezusowi wyraźnie chodzi tu o dzień, w którym świat przestanie istnieć) nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13,32). Można do tego dopowiedzieć: ,,ani żaden człowiek na świecie.”
Jak nikt, to nikt.

Bo to przecież nie człowiek będzie decydował o tym, kiedy świat ma się skończyć. Decydent jest tylko jeden – Wszechmogący. A my mamy wybór. Możemy wierzyć czarnym scenariuszom i rozpaczać. Tylko, że to nie będzie ewangeliczne. O wiele lepiej uwierzyć Jezusowi. Bo Jezus – w odróżnieniu od wielkich tego świata – nie blefuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.