Zaryzykował…
Ewangelia według św. Mateusza 26, 20 – 26.
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda». Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?» On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził». Wtedy Judasz, który Go miał wydać, rzekł: «Czyżbym ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak, ty». A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje».
Powyższy tekst to tylko fragment z czytanego wczoraj w kościołach długiego opisu Męki Pańskiej według św. Mateusza. Wklejam dziś tylko krótki fragment tego tekstu, bo muszę powiedzieć, że właśnie ten tekst najbardziej mnie dotknął.
Najpierw Mateusz Ewangelista wtajemnicza nas w to, co dzieje się w Wieczerniku. Zwraca naszą uwagę na Jezusa, który demaskuje swojego zdrajcę. I w końcu ten trudny dialog między Mistrzem a Judaszem: Czyżbym ja, Rabbi? Tak, ty. A potem…
W następnym zdaniu Ewangelista zupełnie zmienia temat. Przemilcza to, że Judasz został zdemaskowany i to, co działo się potem. Ani słowa o tym, co dzieje się teraz z Judaszem; ani słowa o tym, co w tej sytuacji robią uczniowie. Następuje zupełna zmiana tematu i – jak gdyby nigdy nic – Ewangelista rozpoczyna wątek z ustanowieniem Eucharystii. Ciekawy przeskok. I dający wiele do myślenia.
Ale właśnie dlatego, że Mateusz nie rozwodzi się nad zdemaskowaniem zdrajcy, łatwiej jest dostrzec coś bardzo ważnego. Mianowicie to, że Jezus – po zapowiedzeniu wydania Go przez Judasza – sam postanawia wydać się w ręce ludzi i… ustanawia Eucharystię.
Eucharystia to wydanie się Boga w ręce grzesznego człowieka. Tak jakby Jezus chciał wyprzedzić Judasza. Jakby chciał powiedzieć: Judaszu, Ty chcesz mnie wydać, ale ja kocham was tak bardzo, że pierwszy chcę się wydać w wasze ręce.
Jezus wiedział, że z Jego wydaniem się nam w Eucharystii wiązać się będzie wielkie niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo profanacji i niegodziwości w przyjmowaniu Jego Ciała. A jednak ukochał nas tak bardzo, że zaryzykował. Wydany arcykapłanom i zabity, na zawsze pozostał ze swymi uczniami w Eucharystii. Genialne.
Tylko On mógł coś takiego wymyślić.
foto za czestochowa-jezuici.pl