Kartka z proboszczowskiego kalendarza…

Jejku, znów się zaniedbałem z tym blogiem. Przyznam, że dopóki nie wszedłem w rytm życia proboszczowskiego, nie miałem pojęcia o tym, że kierowanie parafią jest tak absorbujące. Weźmy na przykład dzisiejszy dzień.

Od 5.30 do 9.00 robię za kościelnego, bo nasz p. Darek ma kilka dni przerwy. Potem szybkie śniadanie, trochę papierologii w kancelarii, potem na Cmentarz Rakowicki, odprowadzić kolejną Parafiankę na miejsce wiecznego spoczynku. Potem powrót i praca przy komputerze: musiałem zrobić korektę i wysłać kolejne rozważanie niedzielnej Ewangelii do redakcji gazety, z którą od dwóch lat współpracuję. Potem obiad i odwiedziny z Najświętszym Sakramentem dwóch konających osób. Potem znów o 15.30 zakrystia, bo o 16.00 w dzień św. Barbary Mszę św. mają byli pracownicy krakowskiej Geofizyki. Wielu z nich na tę Mszę przyjeżdża z przysłowiowego drugiego końca Krakowa. Potem konfesjonał w czasie Mszy św. wieczornej. O 19.00 pierwsze w tym roku szkolnym spotkanie z katechetami uczącymi na terenie mojej parafii. Bardzo sympatyczne spotkanie, konstruktywne rozmowy, dzielenie się radościami i porażkami, planowanie m.in. wielkopostnych rekolekcji. I w końcu po 21.00 powrót do siebie. Jeszcze brewiarz. I jeszcze trzeba przemedytować jutrzejszy fragment Ewangelii, żeby rano na roratach coś wiernym powiedzieć. W tak zwanym miedzyczasie wysłałem też kilka smsów i wiadomości na messengerze do różnych Barbar. Znam ich kilka – dobre kobiety ;). Życzę Im jak najlepiej.

Tak – w wielkim skrócie – wyglądał mój dzień. Jutro podobnie – czekają mnie m.in. dwie trudne rozmowy. Ale za to pogrzebu nie mam żadnego. Tylko wieczorem kancelaria. W takich chwilach naprawdę doceniam celibat i to, że mogę cały oddać się mojej posłudze. Gdybym jeszcze miał żonę i dzieci… Byłoby trudno to wszystko połączyć. Dlatego naprawdę chylę czoła przed tymi, którzy łączą życie rodzinne i zawodowe: dzieci, szkoła, zajęcia pozalekcyjne, pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, praca i dziesiątki innych zajęć. Szacun wielki…

Na zegarze 22.55. Pora na sen.

Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg Wszechmogący Ojciec i Syn i Duch Święty.

Pozdrawiam i błogosławię. Dobrej nocy.

One thought on “Kartka z proboszczowskiego kalendarza…

  • 4 grudnia 2023 o 11:10 pm
    Permalink

    Wiele refleksji uruchomił we mnie ten wpis księdza. Dziekuję.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.