Kat z Płaszowa…

Polecam tę książkę, ale nie wszystkim. Nie dlatego, że jest kiepsko napisana i nieciekawa. Przeciwnie. Jest bardzo ciekawa i czyta się ją jednym tchem. W swej treści jest jednak bardzo przerażająca. Porównywalna do ,,Medalionów” Zofii Nałkowskiej i ,,Dymów nad Birkenau” Seweryny Szmaglewskiej.

Książka ,,Kat z Płaszowa” pisana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej. To właśnie dlatego jest tak przerażająca, bo opowiada nie tylko o tym, co tytułowy ,,kat z Płaszowa” robił, ale też o tym, co myślał. A myślenie miał bardzo prymitywne – uważał się za pana życia i śmierci. Na każdym kroku to pokazywał. Zwykle w bardzo okrutny i bezwzględny sposób. Jego sadyzm okazał się dalece przesadny nawet dla przełożonych z Berlina.

Aż trudno uwierzyć, że opisane w tej książce sceny rozgrywały się zaledwie kilkanaście kilometrów od naszego klasztoru. Niewielu wie, że Kraków ma swój własny ,,Oświęcim.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.