Kazanie z okazji Święta Niepodległości
Tematem dzisiejszej Ewangelii jest wdzięczność. W czytanym dziś fragmencie widzimy dziesięciu trędowatych. Ludzi, którzy tak naprawdę już nie żyli… Nie mieli przecież prawa normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Słowo ,,trąd” było dla nich jak wyrok. Byli poza jakąkolwiek wspólnotą, wykluczeni, zapomniani, odrzuceni. Jeszcze chodzili o własnych siłach, ale dla świata już dawno przestali istnieć. I oto właśnie tacy, jacy byli, przychodzą do Jezusa. Zatrzymują się z daleka. Wiedząc, że nie mają prawa zbliżyć się do Niego. Mogą co najwyżej z daleka krzyczeć. I robią to. Błagają o pomoc. Cud uzdrowienia dokonuje się wtedy, kiedy trędowaci – posłuszni poleceniu Jezusa – idą, by pokazać się kapłanom.
Cud uzdrowienia dokonuje się w drodze. A uzdrowienie to nic innego, jak otrzymanie nowego, lepszego życia. Uzdrowić kogoś, to znaczy dać komuś nadzieję, dać mu wiarę. To wlać w jego serce radość. To zapalić światło nad jego ciemnością. I Jezus właśnie tego dziś dokonuje.
Tyle tylko, że nie spotyka Go za to zasłużona wdzięczność. Tylko jeden z dziesięciu trędowatych – po odzyskaniu zdrowia – odnajduje Jezusa, pada na twarz i oddaje Bogu chwałę. Dziewięciu pozostałych nie przyszło, aby podziękować. Czyżby aż tak bardzo zachłysnęli się cudem, że zapomnieli o Cudotwórcy? A może to nie Jezusowi przypisali to uzdrowienie? Może nie widzieli w tym wszystkim Bożej interwencji? Nie połączyli pewnych faktów… Odpowiedzi na te pytania pewnie nie znajdziemy.
To nie przypadek, że dzisiaj – w tym ważnym dla naszej Ojczyzny Dniu Niepodległości – pochylamy się właśnie nad Ewangelią o wdzięczności. W takim dniu, jak dzisiaj trzeba przez pryzmat wdzięczności popatrzeć nie tylko na los uzdrowionego Samarytanina, ale również na losy każdego z nas i na dzieje całej naszej Ojczyzny. Trzeba w tej wolności, którą cieszymy się od 97 lat, dostrzec działanie Pana Boga.
Wiemy, że wokół nas nie brakuje tych, którzy podobnie jak dziewięciu trędowaty z dzisiejszej Ewangelii, nie dostrzegają działania Pana Boga w naszej ojczyźnianej rzeczywistości. Wielu mówi i będzie mówiło, że niepodległość naszej Ojczyzny jest tylko owocem pewnych splotów wydarzeń, splotem sprzyjających okoliczności. Wielu będzie postulowało odłączenie państwa od Kościoła, od wiary. Będą chcieli ściągać krzyże, deptać autorytety. Takich ,,patriotów” nigdy nie brakowało.
My jednak wiemy – więcej – my wierzymy, że to, iż Polska jest teraz wolna i niepodległa – nie jest przypadkiem. Jest zasługą tych, którzy w obronie najwyższych wartości potrafili stanąć na wysokości zadania, ani na chwilę nie zapominając o trzech najwyższych w życiu człowieka wartościach: o Bogu, honorze i Ojczyźnie. Dobrze tę Bożą interwencję w odzyskanie niepodległości rozumieli ci, którzy po 1918 r. chcieli, by to właśnie pieśń ,,Boże, coś Polskę” stała się – zamiast Mazurka Dąbrowskiego – hymnem Polski.
Dzisiejszy dzień jest nazywany Narodowym Świętem Niepodległości. Dobrze, żeby stał się on także Narodowym Świętem Wdzięczności. Wdzięczności ludziom, którzy za Ojczyznę krew przelewali, walczyli i cierpieli dla Ojczyzny. Ale także wdzięczności Bogu, który pozwala nam teraz cieszyć się wolnością i niepodległością.
,,Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem
Polska jest Polską, a Polak Polakiem.”
„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem / Polska jest Polską, a Polak Polakiem” – dwuwiersz o treści patriotyczno-religijnej, funkcjonujący w polskim dyskursie religijnym i politycznym od 2. połowy XIX wieku do czasów współczesnych. Dwuwiersz ten wyraża pogląd o nierozerwalnym związku pomiędzy tożsamością polską i katolicyzmem (stereotyp Polaka-katolika). W czasach współczesnych rym ten funkcjonuje na pograniczu religii i polityki, będąc formą deklaracji ideowej.
W moim odczuciu kazanie z okazji Święta Niepodległości zawiera jednoznaczne elementy ideologiczne oraz rozdziela Polaków (np. podział na „my” i w domniemaniu fałszywi „patrioci”). Ze względu na nasze wspólne dobro zwracam się z prośbą o rozważne zamieszczanie tego typu poglądów i sądów.
Zasadę mam taką, że anonimy na blogu raczej od razu kasuję. Jak widać, są wyjątki. Otrzymany komentarz zachowuję, bo jest to dowód na to, że niektórzy sami dopatrują się podziałów i tworzą je tam, gdzie ich nie ma. A słowa o krzyżu uważam za aktualne. Bardziej, niż kiedykolwiek 🙂