Kimże jestem, o Panie, że doprowadziłeś mnie aż dotąd? (1Krn 17,16)

 
Kilka dni temu otrzymałem maila (adres jest na blogu, więc ogólnodostępny)
z zapytaniem o możliwość spotkania. Jakub – bo tak się przedstawił nieznajomy – nie chciał przyjść do klasztoru ani do kościoła. Wolał spotkać się – jak napisał – na neutralnym gruncie. Może dlatego, że od lat nie praktykuje i choć w jego życiu dzieją się różne rzeczy, nie ma odwagi, by zacząć. A może dlatego, że nie zna moich okolic. Sam nie wiem…

Umówiliśmy się na Plantach za dominikanami. O tej porze jest już trochę chłodno i nie czerpałem wielkiej przyjemności z siedzenia na ławce i czekania na kogoś, kogo nigdy na oczy nie widziałem. W końcu przyszedł, z kilkunastominutowym spóźnieniem.

– Nie szkodzi – odpowiedziałem, gdy próbował się tłumaczyć korkami na mieście. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Treść rozmowy niech pozostanie tajemnicą, choć nie była to spowiedź. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to jego dłonie. A w zasadzie pierścionki. Na prawie wszystkich palcach u obu rąk. Wyglądało to trochę dziwnie. Najpierw udawałem, że nie widzę, ale kiedy trochę bardziej się ośmieliłem, zapytałem: – Po co Ci tyle pierścionków?

– To pamiątki – odpowiedział i pokazując po kolei zaczął wymieniać. – Ten przywiozłem z Egiptu. Tutaj jest nawet wypisane moje imię. Ten dostałem od przyjaciela. Ten to pierścień Atlantów – ponoć przynosi szczęście.

Zaczęliśmy rozmawiać. Bardzo poważnie. Nie od dziś wiem, że każdy, kto nosi takie rzeczy otwiera się na zło. Trudna to była rozmowa, bo choć Kuba sprawiał wrażenie bardzo szczerego i otwartego, to jednak miał w sobie jakąś blokadę.

W pewnym momencie, patrząc na pierścień, zapytałem: – Wiesz, co to jest? – Wiem – odpowiedział. – Więc dlaczego to nosisz? – ciągnąłem temat. – Dlatego, że nie wierzę, aby szatan posługiwał się taką rzeczą.

– Zobacz – zacząłem mój monolog – tak jak Bóg posługuje się różnymi znakami i słowami, tak Zły posługuje się wybranymi przez siebie przedmiotami. Jako chrześcijanie używamy przecież różnych znaków, symboli i przedmiotów, a wszystko po to, by być bliżej Boga. Posługujemy się na przykład wodą święconą, olejami św., stułą, różańcem, obrączką, itp.

Skoro Kościół posługuje się różnymi znakami i przedmiotami, szatan może robić i robi dokładnie to samo. Po prostu ,,małpuje” Pana Boga. Wykorzystuje przy tym naszą głupotę i niewiarę. Bo trzeba być po trosze głupcem, żeby – wiedząc, że szatan istnienie naprawdę – nosić na palcu pierścień Atlantów, znaki zodiaku, talizmany, zakładane na rękę czerwone nitki, odpromienniki, blaszki, kamyki czy wstążki.

Kuba słuchał uważnie. Na potwierdzenie tego, o czym mówiłem, przywołałem słowa innych kapłanów. – Wiesz, księża, którzy posługują modlitwą o uwolnienie czy uzdrowienie mówią, że jest ona nad człowiekiem nieskuteczna, póki ten nie wyrzeknie się takich właśnie przedmiotów.

Kuba słuchał nadal, choć nie wiem, czy uwierzył w moje słowa. Miałem wrażenie, że słuchając mnie, bije się z własnymi myślami.
– Pomoże mi ksiądz? – w jednej chwili wypowiedział to, o co mu chodziło.
– Pomogę, jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc.

Wstał z ławki, jednym ruchem ręki zdjął pierścień i wrzucił do stojącego obok kosza na śmieci. – Chcę zmienić moje życie.

Umówiliśmy się na spowiedź. Tym razem w kościele, nie na Plantach. Czy przyjdzie? Tego nie wiem… Ale skoro odszukał mojego maila, skoro napisał i przyszedł na spotkanie, skoro opowiedział mi o swoich trudnościach… Jestem przekonany, że przyjdzie…

Bo tak naprawdę to nie tylko On szuka Jezusa, ale przede wszystkim to Jezus szuka jego. A gdzieś między nimi jestem ja. Choćby dla jednej tylko takiej rozmowy warto być kapłanem.

3 komentarze do “Kimże jestem, o Panie, że doprowadziłeś mnie aż dotąd? (1Krn 17,16)

  • 21 września 2013 o 6:59 am
    Permalink

    Najgorzej jest zrobić ten pierwszy krok …
    Człowiek leka się co będzie dalej, jak będzie wyglądało jego „nowe” życie, jak … wiele pytań kołacze się po głowie i sercu.
    Przeważnie potrzebna jest „dobra dusza”, która ze stoickim spokojem pokaże, wysłucha, odpowie na pytania, będzie przy człowieku …

    Odpowiedz
    • 2 listopada 2013 o 4:15 pm
      Permalink

      Ojcze Piotrze mądre słowa,ostatnie zdanie jest piękne.CHWAŁA PANU

      Odpowiedz
  • 2 listopada 2013 o 4:12 pm
    Permalink

    Tak właśnie jest PAN JEZUS stawia na naszej drodze drugiego człowieka dzięki któremu otworzymy się i bedziemy isc wspólnie ku niebu.CHWAŁA PANU

    Odpowiedz

Skomentuj JOLA Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.