Kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój…
Znajomy, który – jak sam o sobie mówi – nie narzuca się Panu Bogu, zapytał mnie kiedyś:,,Jaką książkę dałbyś komuś, kto tak jak ja szuka Pana Boga?”
Bez zastanowienia odpowiedziałem wtedy, że komuś takiemu dałbym Pismo św. Powiedziałem tak nie dlatego, że księdzu inaczej mówić nie wypada, ale dlatego, że jestem przekonany i mocno wierzę w moc Słowa Bożego. Zresztą, nie muszę wierzyć. Ja po prostu wiem, że Słowo Boże ma moc. I wiem to przede wszystkim ze swojego życiowego doświadczenia.
Gdyby dziś ktoś postawił mi pytanie, które kiedyś usłyszałem od Michała, moja odpowiedź byłaby podobna. Znów powiedziałbym o Biblii. Tyle tylko, że dziś oprócz Biblii zaproponowałbym jeszcze jedną książkę. Książkę, którą sam niedawno otrzymałem, a która teraz stoi na mojej półce i czeka na kogoś, kto chciałby ją zaadoptować.
Ta książka nosi tytuł: ,,Zakazany Bóg.” Kiedyś stała się kanwą głośnego filmu o tym samym tytule, na który jednak nigdy nie wybrałem się do kina. Być może właśnie dlatego ta książka po prostu mnie wciągnęła.
,,Zakazany Bóg” to historia niezwykłego okrucieństwa, jakie dokonało się w Hiszpanii w latach wojny domowej 1936 – 1939. Już same liczby przerażają: ponad 2000 splądrowanych kościołów, liczne rzezie na katolikach. Samych tylko duchownych zginęło wtedy ponad 8000.
Książka opowiada historię pięćdziesięciu jeden błogosławionych męczenników z hiszpańskiego Barbastro, księży i kleryków, którym w tamtym czasie przyszło oddać życie za wiarę w Jezusa. Każdy z zakonników miał wybór. Każdy z księży mógł w dowolnym momencie porzucić kapłaństwo, a klerycy w każdej chwili mogli zawrócić ze swojego dążenia do niego, ratując w ten sposób własne życie.
– ,,Zdejmijcie te szmaty” – wołali komuniści. – ,,Nie nienawidzimy was jako osób. To, czego nienawidzimy, to wasz stan, wasz czarny habit, ta odrażająca szmata. Zdejmijcie te szmaty, a staniecie się jak my i będziecie wolni” – zapewniali.
Kiedy zakonnicy nie przyjęli ,,dobrej rady” swoich oprawców, jeden z dowódców wojska zdecydowanie oświadczył: ,,Zabijemy was wszystkich w sutannach, żeby te szmaty zostały pochowane wraz z tymi, którzy je noszą.” Realizacja tej zapowiedzi była tylko kwestią czasu.
Nawet w obliczu takiej deklaracji żaden z zakonników nie zdecydował się na opuszczenie wspólnoty. Nikt nie zdezerterował. Żaden (najmłodsi z nich mieli po 21 lat) nie zachwiał się w swojej wierze. Mimo wielu starań i zabiegów ze strony katów, mimo licznych prowokacji przy udziale wynajętych prostytutek, mimo psychicznego i fizycznego dręczenia (opisów okaleczania i dręczenia nie chcę tutaj przywoływać, są zbyt okrutne) każdy z nich wytrwał nie tylko w swojej wierze, ale także w swoim powołaniu.
Choć sam jestem zakonnikiem, w prawdziwy podziw wprawia mnie to, że wszyscy tamtejsi zakonnicy – mając świadomość tego, że pozbawienie ich życia jest tylko kwestią czasu – pozostali wierni do końca. Więcej, swoje ostatnie dni i godziny przeżywali w radości i na modlitwie, czym powodowali niekrytą wściekłość swoich oprawców.
Przez kilkanaście dni klaretyńscy zakonnicy przetrzymywani byli w dużej sali szkoły prowadzonej przez tamtejszych pijarów. Z czasów wojny hiszpańskiej pijarzy też mają swoich świętych męczenników, ale przyznam, że dopiero lektura wspomnianej książki odkryła przede mną tragizm tamtych czasów.
Niemal każda z prawie czterystu stron książki ,,Zakazany Bóg” pokazuje jak wielka może być nienawiść do Kościoła i jak ogromna może być chęć Jego zniszczenia. Ukazuje postawy i zachowania tych, którzy dali się uwieść komunistycznemu systemowi. I jest to bez wątpienia ciemna strona tej opowieści. Ale jest też piękna, jasna karta. Karta, która pokazuje, czym jest prawdziwa wiara. Wiara tak silna, że potrafi w najgorszych chwilach życia dać człowiekowi siłę, by z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: Przebaczam.
I właśnie dlatego dałbym tę książkę komuś, kto próbuje podbudowywać i umacniać swoją wiarę. Dziś, kiedy tak wielu chrześcijan zapomina o swojej wierze i rezygnuje z niej z bardzo błahych powodów, książka o wierze hiszpańskich zakonników jest nie tylko przypomnieniem tamtejszych czasów, ale przede wszystkim świadectwem i drogowskazem dla każdego z nas.