Kto pyta, ten nie błądzi…. (Mk 9, 30-37)
Zadziwiać nas może postawa uczniów Jezusa. Idą z Nim, rozmawiają, a kiedy On mówi im o swojej śmierci i zmartwychwstaniu, niczego nie rozumieją. Więcej, nawet Go o to nie dopytują, bo się boją.
Kiedy człowiek o nic nie pyta, inni mogą sądzić, że wszystko jest dla niego jasne. Jezus pewnie nie dał się zwieść temu milczeniu. On dobrze wiedział, że oni nic z tych rekolekcji w drodze nie pojęli. Co tu dużo mówić – i my często podobni jesteśmy do tych uczniów. Też wielu rzeczy nie rozumiemy i nie robimy nic albo robimy bardzo niewiele, by znaleźć jakąkolwiek odpowiedź.
Jezus zostawił nas swoje Słowo. Pewnie wszyscy mamy Je na półkach w naszych mieszkaniach. Kiedy ostatnio wziąłeś Biblię do ręki? Kiedy przeczytałeś choćby kilka zdań, a kiedy wydało Ci się za trudne, kiedy pofatygowałeś się, by gdzieś doczytać, sięgnąć po jakiś komentarz, choćby w Internecie?
Czasem można odnieść wrażenie, że idąc obok Jezusa (dokładnie tak, jak uczniowie) słuchamy Go, ale Go nie rozumiemy. A potem w codzienności widać, jak nasze drogi się rozchodzą. Jak tworzymy sobie swoją własną Ewangelię i według niej postępujemy. Bo przecież nie wystarczy Jezusa słuchać. Trzeba Go jeszcze usłyszeć.
To chyba dlatego właśnie Jezus stawia nam dzisiaj przed oczy małe dziecko. Nie trzeba być bardzo odkrywczym, by stwierdzić, że małe dzieci są mistrzami w zadawaniu pytań. W ciągu dnia potrafią zadać ich setki i tak długo dopytują, aż uzyskają satysfakcjonującą je odpowiedź. Nie udają, że wszystko wiedzą, po prostu stawiają pytania. Pytania dla nich nieobojętne…
Dziecko nie tylko pyta, nie tylko mówi, co myśli… Ono także zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Z tego, że uzależnione jest od innych. Żeby otworzyć drzwi potrzebuje kogoś wyższego od siebie. Żeby odkręcić Kubusia potrzebuje kogoś od siebie silniejszego. W takich właśnie chwilach dziecko ma świadomość swojej małości i niewystarczalności.
Niestety, dzisiaj wielu z nas takiej świadomości już nie ma. Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że potrzebuje Kogoś Wyższego i Silniejszego od siebie. Że potrzebuje Boga. Wielu nawet się nad tym nie zastanawia, żyjąc w przekonaniu, że sami sobie poradzą.
Niech ta dzisiejsza Ewangelia o dziecku pomoże nam w postawieniu Boga na właściwym miejscu w naszej hierarchii wartości. Obyśmy od dzieci uczyli się przyznawać do tego, że nosimy w sercach pytania, na które nie znaleźliśmy jeszcze odpowiedzi. Przyznanie się do tego to nie wstyd. Najważniejsze, żebyśmy wiedzieli, gdzie tych odpowiedzi szukać.