Ku świętości…

Chyba muszę się Wam wytłumaczyć z tych kilku dni ciszy. Muszę i chcę, bo licznik w panelu bocznym pokazuje, że wielu z Was bardzo konsekwentnie wchodzi na tego bloga. Dziękuję za to, że również w tym wymiarze wirtualnym towarzyszycie mi na ścieżkach mojego powołania. Wiem, że to towarzyszenie nie ogranicza się tylko do zerkania na bloga. Wiem, że za tym idzie modlitwa. Dużo modlitwy.

Tym bardziej dziękuję…

W czwartek skończyłem urlop i zjechałem do Krakowa. Piątek był dla mnie dniem przeprowadzki. Podomykałem wszystkie sprawy klasztorno – parafialne na Wieczystej i zalogowałem się w pijarskim domu na pobliskich Rakowicach. Tak upłynął piątek. A dziś od rana zwykła krzątanina. Jak się człowiek spakował, to i rozpakować się musi. Powoli, powoli urządzam się w nowym miejscu.

Jakąś piękną odskocznią od zabiegania ostatnich dni była dzisiejsza uroczysta Eucharystia, w czasie której Kasia – pijarska nowicjuszka – złożyła swoje pierwsze śluby zakonne. Takie wydarzenie to dla rodzin, ale także dla wspólnoty sióstr, braci i ojców pijarów, zawsze wielka radość. I okazja do tego, by ciągle na nowo dziękować Panu Bogu za to, że wybiera i posyła. Także do wielkiej rodziny pijarskiej.

Jutro w parafii na Rakowicach (kościół parafialny za moimi plecami na foto) druga uroczystość. Ważny dzień dla parafii i dla mnie osobiście. W obecności delegata naszego Arcybiskupa – księdza dziekana – rozpocznę w parafii na Rakowicach posługę proboszcza. Z woli moich Przełożonych zaczynam nowy rozdział w swoim życiu.

Z tej okazji polecam się Waszym modlitwom. Westchnijcie za mnie, bym dla moich Parafian był dobrym pasterzem. Takim, który siebie i innych poprowadzi ku świętości. Nigdy odwrotnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.