Miło było, ale się skończyło…

Dziś nadszedł czas, by zakończyć nasz parafiadowy obóz. Zaczynaliśmy go 20 lipca wielkim deszczem i burzą z piorunami. Dziś zakończyliśmy go dokładnie tak samo. W południe, kiedy wyjeżdżałem z ośrodka, burza i ulewa towarzyszyły mi do samego Zakopanego. Później było już tylko coraz lepiej, a w Krakowie było już całkiem dobrze. Przywitało mnie tutaj piękne słoneczko.

Tym wszystkim, których prosiłem o modlitwę za nasz obóz i tym, którzy pamiętali o nas w swoich modlitwach, bardzo dziękuję. To pewnie dzięki Waszej modlitwie obóz przeminął naprawdę bezpiecznie i szczęśliwie.
I, co najważniejsze, dzieciaki wyjechały do swoich domów za wschodnią granicą bardzo zadowolone. Dziękujemy.
My też modliliśmy się za tych, którzy pamiętali o nas.

A ja, no cóż… Dziś jeszcze noc na parafii w Krakowie, a jutro rano kolejna podróż. Zaczynam trzytygodniowy urlop w rodzinnym domu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.