Mnie też Bóg uczynił wielkie rzeczy…
Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny – między innymi te słowa wyśpiewała – a może tylko wyrecytowała – Maryja na wieść o tym, że Bóg wybrał Ją spośród wielu innych na Matkę Bożego Syna. Bez wątpienia były to ,,wielkie rzeczy.” Zapewne godne tego pięknego maryjnego hymnu.
Trudno znaleźć kogoś, kto Bogu zawdzięczałby więcej niż Maryja. Wszyscy zawdzięczamy Mu ogromnie wiele, ale tylko Ona stała się Bożą Rodzicielką. Została wyróżniona. Nie znaczy to jednak, że my nie mamy za co Bogu dziękować. Nie znaczy to, że nam Bóg nie czyni ,,wielkich rzeczy.” Próbuję pokazywać to tym, których spowiadam. Pierwszy i chyba najpoważniejszy grzech w życiu wielu naszych penitentów to wcale nie pokłócenie się z mężem czy zjedzenie kotleta w piątek.
Pierwszy i najpoważniejszy grzech to nasza ludzka obojętność na Pana Boga. To fakt, że wielu potrafi całymi miesiącami (a nawet latami!!!) chodzić w niełasce i udawać, że wszystko jest OK. Obojętność, niewdzięczność, lekceważenie Pana Boga to pierwszy i podstawowy grzech wielu z nas.
Czy można się zatem dziwić, że ktoś, kto poprzez życie w grzechach ciężkich znieczula swoje sumienie i serce nie jest w stanie dostrzegać tego, co Bóg czyni w jego życiu? Ktoś taki z trudem będzie dostrzegać owe ,,wielkie rzeczy,” które – rzecz jasna – nie są zarezerwowane tylko dla Maryi. W życiu każdego z nas Bóg czyni naprawdę ,,wielkie rzecz.” Dostrzeże je tylko ten, kto ma odwagę stawać w prawdzie i w częstym sakramencie pokuty zrywać kajdany grzechu. Tylko ktoś taki będzie w stanie – jak Maryja – wyśpiewać Bogu płynącą z serca pieśń chwały.