Módlmy się za naszych Pasterzy…

KEPRok temu (dokładnie 13 marca) w godzinach wieczornych świat dowiedział się o nowym papieżu. Dziś – również w godzinach wieczornych – dowiedzieliśmy się o wyborze nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. To na pewno nie przypadek, że te wybory dokonują się w czasie Nowenny do św. Józefa.

Jedni są na pewno z tego dzisiejszego wyboru zadowoleni, inni pewnie czują się rozczarowani. Do której z tych grup ja się zaliczam, nie zdradzę. Jedno jest pewne – jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.  

owga


Czego oczekuję od nowego przewodniczącego? Na pewno odwagi. Potrzebny jest w polskim Kościele ktoś, kto będzie prawdziwym liderem i przewodnikiem. A do tego potrzeba dużo odwagi. Modlę się o nią dla nowego przewodniczącego.

W przeszłości – sami pewnie przyznacie – bywało różnie. Zapadały różne dziwne – przynajmniej z mojego punktu widzenia – decyzje. Jak choćby ta, kiedy pół roku temu wprowadzono w przykazaniach kościelnych zapis, że tylko w piątki Wielkiego Postu nie wolno uczestniczyć w hucznych zabawach. Nagle pozostałe piątku całego roku przestały być dniami pokuty. Ledwo udało mi się wyegzekwować od dzieci V przykazań kościelnych, a tu kolejna zmiana. Jak ją tłumaczyć młodym ludziom, którzy i tak czasem twierdzą, że biskupi zmieniają te przykazania ,,pod siebie”?

Zabrakło też jasnego sygnału z strony KEP choćby w tak głośnej sprawie, jak podarcie Biblii i podpalenie krzyży przez satanistę, którego nazwiska nie warto tu nawet przywoływać. Odzew Episkopatu był słaby, by nie powiedzieć, że prawie żaden.

Teraz, kiedy tak nagłośniono kolejną akcję uderzającą w Kościół (w Lublinie lada dzień mają pojawić się bilbordy mówiące o romansie Karola Wojtyły z pewną panią i o ich wspólnym synu) wielu znów będzie patrzeć na ręce (albo lepiej powiedzieć na usta) polskich hierarchów. Czy tym razem usłyszymy wyraźne: Non possumus? Tak jak kiedyś usłyszeliśmy je z ust kard. Wyszyńskiego? A może będzie to kolejna sprawa, która rozejdzie się po przysłowiowych kościach? Przemilczana, przeczekana, zamieciona pod dywan… Czas to pokaże…

Jedno jest pewne. Potrzeba modlitwy za naszych pasterzy.
I tych, którzy stoją na pierwszej linii frontu. I tych, którzy na co dzień są mniej medialni i rozpoznawalni. Każdy z nich potrzebuje modlitwy. Od tej naszej modlitwy wbrew pozorom bardzo wiele zależy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.