Mogła zrobić wszystko, a Ona się tylko zmieszała (Łukasz 1,26-38)
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
Dziesiątki już razy pochylałem się nad fragmentem Ewangelii o zwiastowaniu. Ostatni raz wczoraj. Pewnie nie tylko ja potrafię cytować z pamięci większą część tego natchnionego tekstu. Zostaje w pamięci…
Zawsze, kiedy sięgam po opis tego niezwykłego spotkania Maryi z Gabrielem, mój wzrok pada na niepozorne na pierwszy rzut oka zdanie: ,,Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.” Właśnie przy tym zdaniu chcę się dziś zatrzymać.
Zmieszała się… Niektórzy bawią się w adwokatów i próbują tłumaczyć Maryję, że ,,zmieszała się”, bo była zaskoczona. Mówią, że miała prawo się ,,zmieszać.” A mnie się wydaje, że zmieszać to się może małe dziecko, kiedy mama przy innych domownikach zwróci mu uwagę. Maryja miała prawo nie tylko ,,się zmieszać” (cokolwiek to znaczy). Ona miała wtedy prawo zrobić dosłownie wszystko. Z przerażenia mogła zemdleć, nie co dzień przecież rozmawiała z aniołem. Z wrażenia mogła zasłabnąć, a nawet ze strachu uciec. Wszystkiego bym się po tej kilkunastoletniej dziewczynie w tak wyjątkowej sytuacji spodziewał. Bo przecież sytuacja, w jakiej się znalazła, nie była normalna. Tak samo jak dziwna i zaskakująca była reakcja Maryi. Wiele w tej historii niezwykłości, wiele nadzwyczajności. Tyle się wtedy działo, a Maryja tylko ,,zmieszała się” na te słowa.
Reakcja Maryi naprawdę mnie zaskakuje. Dokładnie tak samo, jak przeróżne sposoby przedstawiania sceny zwiastowania w ikonografii. Bez trudu można znaleźć obrazki, na których Maryja klęczy przed aniołem na klęczniku z rękoma złożonymi na amen. Co pobożniejsi mogliby przekonywać, że właśnie wtedy Maryja odmawiała Różaniec. Tymczasem Maryja była normalną dziewczyną. Fakt, poczętą bez grzechu pierworodnego, ale jednak była człowiekiem, nie boginią. Przez to miała pełne prawo zareagować na wizytę anioła bardzo po ludzku.
Można by się więc zastanawiać nad tym, skąd wzięła się taka właśnie reakcja. Skąd w tej kilkunastoletniej dziewczynie tyle pokoju i – mimo wszystko – tyle zawierzenia? Pytania te stawiam sobie za każdym razem, gdy czytam ten fragment i od dłuższego czasu odpowiedź nasuwa mi się tylko jedna. Zresztą znajdujemy ją u św. Jana: ,,W miłości nie ma lęku, doskonała miłość usuwa lęk (…). Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1 J 4,18).
Reakcja Maryi to owoc Jej miłości do Boga. Miłości, która jest wolna od lęku, zwątpienia, niedowierzania. To miłość dała Jej tę niezwykłą odwagę. Miłość ma moc. Innego wytłumaczenia nie znajduję.