Nie doznam wstydu…

Każdy ksiądz od dnia święceń diakonatu zobowiązany jest do szczególnego zaprzyjaźnienia się z brewiarzem. Trudno, żeby nie było takiej przyjaźni, skoro do końca kapłańskich dni trzeba aż pięć razy dziennie po ten brewiarz sięgać. A brewiarz to nic innego jak specjalny kapłański modlitewnik w większości przepełniony tekstami z Pisma św.

Czasem czytanie tych natchnionych tekstów dzieje się mechanicznie. Zwłaszcza wtedy, kiedy dzień dobiega już końca a tu – z różnych przecież powodów – okazuje się, że do całkowitego wypełnienia obowiązku codziennej modlitwy brewiarzowej jeszcze trochę brakuje. Czasem jednak ta modlitwa jest naprawdę piękna. Szczególnie, gdy odmawia się ją czy śpiewa ze współbraćmi w zakonnym chórze. Czasem nawet zdarza się, że jakiś wersecik mocniej dotknie serca i potem przez kilka dni siedzi w pamięci.

Tak właśnie mam od wczoraj. W psalmie 119, którym modlił się Kościół wczoraj w modlitwie w ciągu dnia czytaliśmy słowa, które i ja czytałem już wielokrotnie, a które dopiero tym razem mocno mnie dotknęły: Nie doznam wstydu, gdy zważać będę na wszystkie Twe przykazania.

Niby zdanie jak zdanie, ale gdy się tak nad nim na spokojnie zastanowić, to trzeba powiedzieć jedno: głębia nad głębie. Zostawiam Wam ku refleksji.

Dobranoc.

 

foto za dreamstime.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.