Nie każdy o tym marzy, by żyć jak pijarzy…

Właśnie dotarł na moją skrzynkę mailową kolejny już ogólnopolski informator zakonny. Na początku tygodnia dostaje go każdy zakonnik, który przekazał do centrali swój adres. Zawsze czytam to pisemko bardzo dokładnie. Czasem napiszą coś o pijarach, czasem jakiś inny zakon chce się tam czymś pochwalić. Tak czy inaczej – co tydzień świeża dawka wiadomości z naszego zakonnego, ogólnopolskiego podwórka. Zwykle zaczynam lekturę od końca – na ostatniej bowiem stronie podają nazwiska zakonników, którzy w ostatnim tygodniu umarli. Lubię to czytać. Takie mini żywoty świętych. Dziś jednak zacząłem lekturę od czegoś zupełnie innego.

ffDziś w Biuletynie podany został najbardziej aktualny wykaz liczbowy obecnych nowicjuszy, kleryków i diakonów z zakonów i zgromadzeń posługujących w naszym  kraju. Nie miałem żadnych problemów, by na tej długiej liście odnaleźć pijarów. Rzecz jasna, nawet przez myśl mi nie przeszło, by szukać nas w czołówce. Do czołówki nam brakuje całkiem sporo.  Można powiedzieć, że jako pijarzy jesteśmy gdzieś na środku tej list, a z każdym rokiem zdajemy się spadać coraz niżej. Nie da się ukryć –  z powołaniami u pijarów nie jest dobrze.

Od kilku tygodni jestem jednym z trzech zakonnych powołaniowców w naszej Prowincji. Oficjalnie, bo nieoficjalnie sprawami powołań interesuję się od dawna. Od dawna też zastanawiam się w tym temacie nad paroma rzeczami. Na przykład: jak to jest możliwe, że każdego roku drukujemy tysiące różnych ulotek i kalendarzyków, setki maturzystów opuszczają co roku nasze pijarskie szkoły, organizujemy dziesiątki akcji, wyjazdów, rekolekcji i spotkań, a zainteresowanie naszym Zakonem jest nikłe (by nie powiedzieć, że nie ma go prawie wcale).

To pytanie powraca do mnie jak mantra. Dlaczego? Czego nam brakuje? Co robimy nie tak? A może problem nie leży wcale po naszej stronie? Może to młodzież przestała już szukać, pytać, rozeznawać?

Dzielę się z Wami tymi moimi pytaniami, licząc, że Wy sami (większość czytelników bloga to przecież młodzież) wypowiecie się w tej kwestii. Temat to złożony i nie ukrywam, że piszę te słowa z nadzieją na Wasze komentarze i podpowiedzi. Teraz, kiedy jestem odpowiedzialnym za powołania w naszej Prowincji, sprawa ta jeszcze bardziej leży mi na sercu.

Będę wdzięczny za Wasze uwagi i sugestie. I za Wasze modlitwy w tej intencji. Obiecuję, że w swojej powołaniowej działalności wykorzystam każdy dobry – rzucony przez Was – pomysł.