Niech ,,natychmiast” znaczy natychmiast – Mt 4, 18 -22
Powiedzmy sobie szczerze: ci wymienieni dziś w Ewangelii z imienia galilejscy rybacy chyba w tamtych czasach nie należeli do najbardziej roztropnych. A nawet jeśli tak, to zdaje się, że na chwilę o tej roztropności zapomnieli. Bo kto o zdrowych zmysłach i kto z grona ludzi roztropnych, na jedno tylko krótkie zdanie wypowiedziane przez kogoś nieznajomego zostawia nagle wszystko i idzie za nieznajomym w nieznane? Czy to roztropne? Czy logiczne? Tak na chłopski rozum nie jest to normalne. Nawet można powiedzieć, że sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. I chyba dobrze, że ten fakt nas dziwi i zaskakuje.
Dwa razy Ewangelista używa w dzisiejszym fragmencie słowa ,,natychmiast.” ,,Natychmiast zostawili sieci” i ,,natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.” To słowo ,,natychmiast” nie jest tutaj bez znaczenia. Na różne sposoby można próbować tłumaczyć tę natychmiastowość galilejskich rybaków. Jedno jest pewne: ci panowie zawstydzają nas w tym temacie na całej linii.
Bo my mamy trochę inaczej niż oni. My lubimy się trochę z Bogiem potargować. Lubimy pertraktacje i kalkulowanie. Co mi się opłaca, a co niekorzystne? Apostołowie nie pytali o nic. A my? Dla przykładu wystarczy popatrzeć tylko na wczoraj i dzisiaj. Od dwóch dni mamy Adwent. A wraz z nim pewnie całkiem sporo różnych postanowień.
Niejeden z nas myślał: ,,Od początku Adwentu będę robić to, albo postaram się nie robić tego.” Pewnie już dzisiaj – po dwóch dniach Adwentu – nie brakuje takich, którzy muszą sobie nieco poprzeczkę opuścić, bo okazało się, że znów nie udało się zacząć ,,natychmiast.” Niejeden i niejedna z nas musi sobie dzisiaj szczerze powiedzieć: ,,No cóż, nie udało się dzisiaj. Jutro zacznę od nowa.”
Niby więc ,,natychmiast,” a tak naprawdę wcale nie ,,natychmiast”, ale ,,kiedyś”, ,,później”, ,,za jakiś czasy”, ,,w innej chwili.” I chyba dlatego tak często przegrywamy sami ze sobą, bo nie potrafimy nie tylko dobrze wystartować, ale też konsekwentnie dążyć do wyznaczonego sobie celu.
To prawda, mamy czas… Dużo czasu na to, by zacząć od nowa. Adwent trwa przecież aż cztery niedziele. Pytanie tylko, czy z naszym ,,natychmiast” warto czekać? Niech ,,natychmiast” znaczy natychmiast. Szczególnie w temacie życia duchowego. Tylko wtedy będziemy mogli na drogach duchowego wzrostu poruszać się do przodu. Choćby tylko o kilka milimetrów, byle do przodu.